Nie mogłam spać i wyszłam na zewnątrz. W moim wietrznym, beskidzkim miejscu przywitała mnie cisza i bezruch. No i jeszcze ciemność, to jest pierwsza różnica, którą się zauważa po przeprowadzce na wieś – czarne tło nocnego życia. Po chwili wyłoniły się kontury stodoły lekko oświetlane przez gwiazdy. Nasz nowy sufit, granatowy, migający. Gdybym zrobiła taką tapetę, byłoby trywialnie, gdy widzę to w naturze, jestem oniemiała w zachwycie. Tkwię na progu domu, owinięta w szlafrok i wpatruję się w to piękno… Gwiazdy świecą, księżyc wisi, a ja wypatruję kolejnych figur, poukładanych przez nas w określone konstelacje. Mały Wóz, Kasjopea, Cefeusz – nadaliśmy im znaczenie, a…