Pamiętam czas, gdy zaczynały mnie interesować rośliny, najpierw ich nazwa, potem, czy mogą do czegoś służyć. Oprócz podstawowej wiedzy o rumianku, mięcie i szałwi, chyba niewiele więcej wiedziałam. Ale zawsze miałam w sobie ciekawość ziół, historii, dawnych metod leczenia. Niestety w moim środowisku nikt nie potrafił mi pomóc, nakierować, w związku z tym podążałam sama tą drogą. Robiłam zdjęcia roślinom i szukałam ich nazw w internecie, książkach, zapisałam się na studium podyplomowe, robiłam maści, nalewki, maceraty olejowe. Ogromnie mnie to wszystko wciągało, bo oprócz oczywistej przydatności, cieszył mnie zapach i kolor uzyskanych mikstur. Jedno z pierwszych zaskoczeń to smak herbaty z suszonego…