Pigwowiec wspaniały

Jedyną rzeczą, która przeszkadza mi mieszkać na wsi jest brak targu jarzynowego i ogólnie słabe zaopatrzenie w jarzyny. Od naszego głównego informatora, najbliższego sąsiada dowiedzieliśmy się, że jest tutaj  rolnik, który sprzedaje swoje towary. „Ma wszystko, wszystko ma!” rozwiewał wątpliwości sasiad.

Ja jestem optymistką, ale nasz sąsiad bije rekordy tej postawy życiowej i zazwyczaj jego zapewnienia, że coś jest super, niekoniecznie jest super dla nas, więc przez całe wakacje nie skorzystaliśmy z cennej wiedzy.

Jednak w końcu w drodze powrotnej z gminy przypomniałam sobie o rolniku, który wystawia swoje towary i rzeczywiście – był nawet szyldzik. Wjechaliśmy przez szeroko otwartą bramę i oto proszę – nie do wiary, naszym oczom ukazał się raj – targ jarzynowy. I to w dodatku z mąką własnoręcznie mieloną, orzechami z sadu, miodem (od znajomego wojskowego z zachodniopomorskiego), z własnoręcznie ukiszoną, pachnącą kapustą, z niezwykle aromatycznymi pomidorami, kilkoma rodzajami ziemniaków, które okazały się wyśmienite „Bo ja dziadostwa nie sadzę, proszę pani”. I w dodatku z możliwością zamówienia ryb karmionych naturalnie, ziarnem. Czy ja jestem w niebie? Kupowałam, dopytywałam, kupowałam… I jeszcze taką piękną dynię Hokkaido zobaczyłam „To ja jeszcze tę dynię poproszę” – „Marysia! chodź no tu, obsłuż panią. To ja pójdę już, bo mi karp wystygnie, a tu sobie pani spokojnie poogląda”. No i jak tu nie kochać takiego sklepu.  Na koniec dojrzałam jeszcze pigwowce i kupiłam 2 kilo.

Tak w zasadzie to pierwszy raz robię coś z pigwowca. Smakowała nam kiedyś pigwówka i chciałam zrobić mężowi przyjemność.   Owoc to twardy, ale dałam radę, rozdrobniłam i wrzuciłam do słoja, zasypałam niewielką ilością cukru, żeby tylko puściły sok, bo później dodam miód – nalewka bardzo zyskuje na smaku dzięki miodowi. Sok szybko się uwolnił, na drugi dzień otworzyłam słoik i niezmiernie zaskoczył mnie śliczny, miodowo-jabłkowy zapach. Mogłabym spędzić dzień w chmurze ich woni. To niesamowite, że owoc może tak pięknie pachnieć. Teraz żal mi pigwowca na nalewkę, ale słowo się rzekło. Pojadę jeszcze raz na mój „targ” i kupię ponownie owoców.

Przepis na nalewkę z pigwowca

Obieram 2 kg pigwowca – później się doczytałam, że można nie obierać, bo najwięcej aromatu jest w skórce. Po obraniu, usunięciu pestek zostaje mi około 1 kg owoców. Zasypuję je 2/3 szklanki cukru, mieszam, ustawiam koło kaloryfera. Jak owoce puszczą sok, a cukier się rozpuści (2-3 dni) dolewam do słoja 1/2 litra spirytusu i 1/2 szklanki miodu ( wcześniej ogrzany w kąpieli wodnej) rozpuszczony w 1/3 szklanki wody. Codziennie wszystko mieszam, raczej wstrząsam. Po 2-3 tygodniach można zlać do butelek przez filtr do kawy. Powinno postać jeszcze z pół roku. Jak może oczywiście.

Nalewka z pigwowca oprócz tego,  że ma niepowtarzalny smak i zapach jest też lecznicza  – możemy ją zastosować np po przejedzeniu, a susz z pigwowca przy przeziębieniu.

Z pestek pigwowca też można zrobić aromatyczną naleweczkę i wykorzystywać ją później jako dodatek do ciast (zawiera amigdalinę, pachnie migdałami). Wystarczy uzbieraną ilość pestek zalać taką samą ilością spirytusu i dolać trochę płynnego miodu, wymieszać. Pestki zawierają amigdalinę, która jest oczywiście niewskazana, ale w takich ilościach na pewno nie zaszkodzi.

Owoce pigwowca warto też pokroić w plastry i przesmażyć przez chwilę (5 minut) z miodem. Gorące przełożyć do słoików, zakręcić – oto nasza cytryna na zimę do herbaty. A dla tych, którzy lubią rum – zalać rumem i mamy rumowy dodatek do herbaty na zimowe wieczory. Silnie rozgrzewająca herbata pomoże uniknąć przeziębienia.

SAM_6148

Rozdrobniony susz z pigwowca

Ja lubię coś przegryźć w trakcie picia, dlatego też rozdrobniłam owoc pigwowca, ususzyłam i mam zapas na zimę do herbaty. Niezwykle aromatyczny zapas.

Wysuszone skórki z pigwowca wrzuciłam do oleju kokosowego i zrobiłam mu 24-godzinną macerację na kaloryferze. Piękny, jabłkowo-cytrynowy zapach przeniknął do oleju i w ten sposób chmurka ulubionego zapachu będzie mi towarzyszyła na dłoniach. Pamiętajcie, że olej kokosowy topi się w temperaturze 25 st C, zastyga w temperaturze poniżej 25 st. C.

 

O pigwowcu

250px-Chaenomeles_japonica(4)

Wikipedia

To nie to samo, co pigwa, pigwowiec ma inny kształt i skład. Owoce są żółte i przypominają jabłka. Nie nadają się do spożycia w stanie surowym, są zbyt twarde, ale za  to doskonałe do przetwarzania i to z kilku powodów:

 

 

 

  • silnie aromatyczne, dodatkową zaletą jest to, że ich aromat jest trwały
  • mają sporą zawartość wit C – do 90 mg/100 g owoców – więcej ma tylko dzika róża, rokitnik, czarna porzeczka
  • wit C w pigwowcu jest trwała ze względu na dużą obecność bioflawonoidów
  • pigwowce są źródłem magnezu, miedzi, cynku
  • owoce można przechowywać przez kilkanaście dni bez strat na jędrności i smaku
  • miąższ owoców po przekrojeniu nie zmienia barwy pod wpływem tlenu

Nadaje się do produkcji dżemów jako dodatek, gdyż podnosi walory smakowe i zawiera w sobie sporo pektyn, co wpływa na ścinanie się wyrobu. Dodatek pigwowca nie powinien przekraczać 40%, inaczej dżem, sok będzie zbyt kwaśny. Jeśli chcemy mieć produkt bardziej aromatyczny, nie usuwajmy skórki.

 

Jeszcze o moim sąsiedzie. Jak pan Franciszek usłyszał mój zachwyt nad tymi owocami , powiedział: „Czekaj pani, jak pani to tak smakuje, to ja mam 2 krzaki pigwowca, przyniosę pani jeden.” No i co wy na to? Mieliście kiedyś tak szczęśliwy dzień?

  • Facebook

Jeśli podobał ci się artykuł, udostępnij go znajomym. Pomyśl też o darmowej prenumeracie; mój newsletter to szybki dostęp do nowych artykułów, przepisy tylko dla ciebie oraz sklepowe aktualności i promocje. Na subskrypcję możesz zapisać się tutaj . Dziękuję 💚

26 komentarzy

  • Odpowiedz 2 października, 2020

    kasiol

    czytam i się uśmiecham, mieszkając na wsi szuka Pani targowiska? Naprawdę?!
    Mieszkam w dużym mieście z niewielkim skrawkiem ziemi wokół domu i cały czas mam dostęp do własnych świeżych warzyw i owoców, krzaki pigwowca też niesamowicie owocują,

    • Odpowiedz 17 października, 2020

      Małgorzata Kaczmarczyk

      Tak, naprawdę. Bardzo chciałabym mieć czas na własną uprawę roślin, niestety praca, którą wykonuję jest mocno czasochłonna. Tutaj nie chodzi o chęć, tylko o możliwość.

  • Odpowiedz 18 października, 2016

    Piotr

    Witam Pani Małgorzato.Z ciekawością zaglądam na pani ziołową wyspę.Bardzo mi się u Pani
    podoba i na pewno będę jeszcze tu zaglądał.Jeżeli chodzi o pigwowca to od lat dziecięcych mam z nim doskonały kontakt w formie syropów,soków,dżemów i nareszcie nalewek.Nikt nie napisał że sok z pigwowca jest doskonałym lekarstwem na grypę żołądkową ,wszelkiego rodzaju rozwolnienia i problemy jelitowe.Polecam zwłaszcza dla dzieci bo jest 100% naturalny i bez chemii a działa prawie natychmiast.Natomiast doskonała nalewka musi mieć trzy lata,
    polecam ,i obiecuję cierpliwym że młodsza już nie będzie taka pyszna.Pozdrawiam.

    • Odpowiedz 18 października, 2016

      Małgorzata Kaczmarczyk

      Bardzo dziękuję za informację odnośnie soku, robisz go poprzez gotowanie z wodą, czy wyciskanie i pasteryzowanie? W następnym roku na pewno zrobię, a co do nalewki – w tym roku robiłam z pigwowca z dodatkiem płatków róży. Wcześniej zrobiłam nalewkę z płatków róży, potem połączyłam obydwa wyciągi alkoholowe. Piłam taką dla cierpliwych, jest rzeczywiście wspaniała. 😀

  • Odpowiedz 13 października, 2016

    Elżbieta

    Ciekawa jestem co ma więcej wartości pigwa czy pigwowiec?

  • Odpowiedz 6 września, 2016

    asia

    Robię co roku i w tym też pigwowiec czeka. Też bardzo lubię sobie przegryźć takie kawałeczki owocu, a czasem piję tylko sok (z zasypanych cukrem owoców) z gorącą wodą. Pycha, taki kwaskowy i słodki jednocześnie……. Póki co, nastawiłam naleweczkę z czarnego bzu i jeżyn.
    Pozdrawiam Asia

    • Naleweczka z czarnego bzu – też przednia – cudnie zmienia smak po kilku miesiącach leżakowania. 🙂 Dorzuć do niej troszkę (10%) jarzębiny, dla sprawdzenia i posmakowania. 🙂

  • Odpowiedz 15 listopada, 2015

    Atariel

    Ah … zazdroszcze Pani mieszkania na wsi . Ja niestety mieszkam w dużym mieście … Wrocław . Chciałam zacząc swoją przygodę z ziołami … ale niestety nigdzie nie mogę znaleźć miejsca abym mogła cokolwiek zbierać .. . Ma Pani możę jakiś pomysł co w takim przypadku można zrobić , aby zbierać te zioła i robić te piękne rzeczy co Pani . Przyznam się szczerze , że dołuje mnie to … i czuje się nieszczęśliwa z tego powodu .

    • Odpowiedz 15 listopada, 2015

      Małgorzata Kaczmarczyk

      Nie wiem, czy Wrocław jest bardzo zanieczyszczony (Kraków tak – jestem z Krakowa, ale mieszkam od niedawna na wsi). Jeśli nie bardzo, to można zbierać na obrzeżach, tylko nie przy drogach, którymi jeżdżą samochody. Poza tym można zbierać na wyjeździe i od razu przetwarzać – gliceryną, alkoholem, winem, olejem. Można też kupować niektóre świeże zioła na allegro – np rokitnik, głóg, żywokost – wystarczy wrzucić w wyszukiwarkę i coś się pokaże, albo nie, warto próbować. W czasie wiosny proszę zatem spróbować zlokalizować jakąś miejscowość koło Wrocławia i powoli nauczysz się, gdzie jakie zioła rosną, to nie jest trudne. Po przyjeździe do domu od razu przetwarzaj rośliny, nie tylko susz. Przetworzone świeże rośliny mają dużo większą moc. 🙂 Powodzenia życzę i daj znać kiedyś, czy coś się udało. 🙂 A Wrocław piękny…

  • Odpowiedz 24 grudnia, 2014

    Kasia

    Kochana Malgosiu,
    jak ty slicznie piszesz, ja juz widze tego rolnika, wjezdzam przez brame…Dziekuje za artykul, bo nagle odkrylam, ze u mnie na osiedlu na trawnikach, to wcale nie jakies karlowate jablka rosna, jak myslalam przez 6 lat, tylko…pigwowce!
    Zycze ci wszystkiego dobrego, dziekuje za wszystkie informacje – inspiracje!

  • Odpowiedz 30 listopada, 2014

    Recepta na smak

    Ten Rolnik to naprawdę wspaniała nowina ! Chętnie go kiedyś odwiedzę 🙂

  • Odpowiedz 27 listopada, 2014

    Koronkowa Komandoska ;-)

    U mnie oprócz „skwarków” do herbaty używa się też pigwowca do zakwaszania lukru na ciasta – zamiast cytryny. Trochę suszonych wiórków namacza się w ciepłej wodzie żeby puściły smak i aromat. Całkiem jak w herbacie tylko w małej ilości wody, którą się potem rozrabia cukier na lukier.
    A co do octu z pigwowca, który pachniał jakby kiszonką – postał sobie jeszcze kilka dni i widocznie złapał tych dobrych bakterii, bo już pachnie normalnie, octem 🙂
    Pozdrawiam serdecznie

    • Odpowiedz 27 listopada, 2014

      Małgorzata Kaczmarczyk

      Dziękuję ci za szerzenie pomysłów na pigwowca. Na pewno ten aromat na cieście jest cudny. Cieszę się z octu, że stał się octem. 😉

  • Odpowiedz 26 listopada, 2014

    MaLi

    Właśnie popijam herbatkę z sokiem z pigwy i czytam ten artykuł 🙂
    Ja wprawdzie pigwy i pigwowce oraz kilka innych naturalnych dóbr mam na swoim ogródku, ale także jestem ciekawa, gdzie można znaleźć pana Franciszka i jego bazarek, bo mieszkam w Beskidzie Wyspowym i bywam to tu, to tam.
    Pozdrawiam! 🙂

  • Odpowiedz 25 listopada, 2014

    Joanna

    Taki rolnik to rzeczywiście skarb. Ja jednak muszę po większość jeździć do miasteczka na targ. Ale pomidory w sezonie mam na miejscu i są pyyyyyszne.

    • Odpowiedz 26 listopada, 2014

      Małgorzata Kaczmarczyk

      Joasiu, też należą do wielkich miłośniczek pomidorów, zwłaszcza tych samodzielnie wyhodowanych. 🙂 W tym roku było zbyt deszczowo, ale w przyszłym może się uda. 🙂

  • Odpowiedz 24 listopada, 2014

    Dorota

    A czy mogłabyś podzielić się tym szczęściem…tzn informacją jak znaleźć Pana Franciszka i jego targ? W przyszłym roku mam nadzieję być mieszkanką Beskidu i już zbieram takie cenne informacje. Tak naprawdę jednym z powodów naszej przeprowadzki z zagranicy w rodzinne strony męża jest właśnie to że bardzo brakuje nam naturalnej zdrowej żywności (i kilku innych rzeczy też:). Dziekuje 🙂

    • Odpowiedz 24 listopada, 2014

      Małgorzata Kaczmarczyk

      Oczywiście Doroto, z przyjemnością. Tylko Beskid Wyspowy jest trochę rozległy. W jakiej okolicy będziecie mieszkać? Napisz do mnie przez „Kontakt” bloga. 🙂 mam nadzieję, że nawet spotkamy się na tych zakupach i poplotkujemy, jak na prawdziwe sąsiadki przystało.;)

  • Odpowiedz 24 listopada, 2014

    Maciek

    Z pamiętnika miastowego…z podziękowaniem za przepisy
    Dużo ciepła wywołał u mnie…jak te lata mijają…dotyk owocu pigwy. Znalazłem takie zapomniane w mieście…pigwa i pigwowiec, przy jednym stoją domu…, stateczne wiekiem, obdarzające raz do roku jego gości. W przyszłym roku powstanie z nich więcej „dobroci”.
    A miastowym trzeba by wyhodować dbałość o takich rolników, jak w sąsiedztwie Wyspy usłanej ziołami.

    • Odpowiedz 24 listopada, 2014

      Małgorzata Kaczmarczyk

      Masz rację Maćku, trzeba by docenić takich rolników. Nasz rolnik wydaje się być mocno doceniany przez „miastowych” z okolicy, bo dopytywał się, czy tego znamy i tamtego, też z Krakowa. Na naszą odpowiedź, że nie, spytał: „No to czemu nie idziecie się zapoznać z nimi?” No tak, czemu?
      Cieszę się, że wywołałam w tobie ciepłe wspomnienia – w każdym razie mocno owocowe. 🙂

  • Odpowiedz 24 listopada, 2014

    kasia z Malinowych

    Czekaj pani ale u tych rolników pigwy obrodziły…:)) Robię tak samo jak ty z tym, że na nalewkę kroję w plastry zlewam pierwszy sok, lekko pasteryzuje po czym, do pozostałej pigwy dolewam spryt,…po zlaniu sprytu tzn szlachetnej nalewki zostają owocki do herbaty tj nalewka, sok, owoce do herbaty….hym część z nich można przesmażyć do ciasta np z cukrem

Zostaw odpowiedź Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Skomentuj Małgorzata Kaczmarczyk Anuluj pisanie odpowiedzi