Zatańcz w deszczu!

allende

Święta wielkanocne to dla mnie magiczny czas. Spoglądam w siebie i sprawdzam, ile we mnie lęku i niepokoju, a ile miłości i zrozumienia. Czego nauczę się w tym roku? Jak daleko posunę się  w rozumieniu siebie i bliskich, w stwarzaniu swojej rzeczywistości?  Czas świąteczny sprzyja przemyśleniom, a w tym roku jeszcze dodatkowo połączył się z wiosennym przebudzeniem. Widzę, jak natura dźwięczy, śpiewa, pokrzykuje, szumi, grzmi – niezmienna od tysięcy lat – towarzyszy naszym przemianom. Życie znowu zakręciło kołem.

W ramach refleksji poświątecznych chciałam wam podsunąć powieść, która kiedyś mocno mnie zauroczyła i sprowokowała do zmiany ścieżki w życiu.

W życiu nie chodzi o czekanie, aż burza minie… 

Chodzi o to, by nauczyć się tańczyć w deszczu.

Vivian Green

Isabel Allende z pewnością  potrafi „tańczyć w deszczu”.  Jej powieść  „Suma naszych dni” to zapis wydarzeń, które nastąpiły po śmierci 28-letniej córki – Pauli. Z pewną rezerwą zaczęłam ją czytać, gdy już na pierwszych stronach okazało się, że Paula umarła. Obawiałam się, że moja ukochana pisarka przekaże nam w sobie właściwy poetycki sposób ogromny ból po stracie  dziecka, nie byłam gotowa na odbiór ciężkich emocji. Pomyliłam się.  Allende zaczęła pisać listy, by przekazać Pauli, co się dzieje w rodzinie. Listy te są pełne niezwykłych wydarzeń.  Jest tu więc rozpad małżeństwa syna, kiedy okazuje się, że jego żona kocha inną kobietę, jest śmierć syna drugiego męża Allende, jest problem opieki nad wnukami po rozpadzie związku. Allende, jak władca plemienia gromadzi koło siebie osoby z rodziny, z byłej rodziny, znajomych i pokazuje sobie, im, nam, jak przeżywać tragedie,  jakie głębokie znaczenie ma dzień spędzony z ludźmi. Dla Allende każda chwila, każde „teraz” to niezwykle ważny element dywanu, który  ciągle tkamy – po to,  by całość mogła zaświecić blaskiem  miłości. Niezwykły to dar tak rozumieć życie i swoją rolę w nim. Oczywiście pisarka nie jest świętą osobą,  popełnia  błędy i jest w tym niezmiernie irytująca, gdy udziela innym dobrych rad. Drogowskazem dla niej staje się rozmowa z matką, dzięki niej pisarka spogląda jeszcze inaczej na siebie i swoją rolę.

Córko, na ten świat przychodzi się po to, aby wszystko stracić. Pozbycie się rzeczy materialnych nic nie kosztuje, trudniej jest dać wolność tym, których kochasz.

Isabel Allende: Suma naszych dni

„Sumę naszych dni”  możemy potraktować jako beletrystyczny poradnik, jak żyć. Albert Einstein napisał, że każdy z nas ma do wyboru – „albo jesteśmy pełni miłości, albo lęku”. Allende pokazała nam w praktyce, co oznaczają te słowa. Możemy od niej się uczyć,  bo dotknęły ją tragedie życiowe, a ona, mimo wszystko, niestrudzenie zamieniała rozpacz w miłość.

Być może jesteśmy na świecie po to, żeby szukać miłości, znaleźć ją i stracić, i tak raz za razem. Z każdą miłością rodzimy się na nowo, a kiedy miłość się kończy, otwiera się nam nowa rana. Pełno na mnie blizn i jestem z tego dumna.

Isabel Allende: Suma naszych dni

Powieść napisana została przepięknym językiem ze swoistą dla Allende magią, z rodzinnymi anegdotkami, opisem warsztatu pracy i historią powstania niektórych książek. Czyta się lekko, z ogromną radością i  żalem, gdy  zbliżają się ostatnie kartki książki. Niewiele jest powieści, które są nie tylko piękne, ale jeszcze wnoszą światło i zrozumienie do naszego życia, powieści, które uczą nas „tańczyć w deszczu”.

Przez te wszystkie lata Słońce ani razu nie powiedziało Ziemi: „Jesteś mi coś winna”. Spójrzcie, ile może zdziałać taka miłość – rozświetla całe niebo.

Hafez

Jeśli znasz podobnie piękną literaturę, podziel się tytułami, proszę.

 

  • Facebook

Jeśli podobał ci się artykuł, udostępnij go znajomym. Pomyśl też o darmowej prenumeracie; mój newsletter to szybki dostęp do nowych artykułów, przepisy tylko dla ciebie oraz sklepowe aktualności i promocje. Na subskrypcję możesz zapisać się tutaj . Dziękuję 💚

4 komentarze

  • Odpowiedz 25 sierpnia, 2014

    mariah

    „Prorok”-Khalil Gibran- to oczywiscie juz klasyka ale do tej ksiazki wracam chetnie…jest ciagle aktualna..

  • Czytałaś może Nakarmić wilki” Marii Nurowskiej? Myślę, że powinna Ci się spodobać.

    • Nie czytałam i bardzo dziękuję za polecenie. Należę do zapalonych „czytaczy” i niezmiernie się cieszę, jak ktoś mnie wprowadza w swój świat czytelniczy, bo przecież nie można znać wszystkiego.

Zostaw odpowiedź