W mojej wsi jest stary, piękny dwór z dużym parkiem i licznym starodrzewem. Zainteresowałam się historią miejsca, w którym ktoś kiedyś wystawił dwór. Otóż okazało się, że moja wieś nie zawsze była wsią. Kiedyś była miastem i nazywała się Cridina – prawda, że ładnie? Wzmianki o Cridinie znajdziemy już w XIII w, kiedy to król wyliczał włości w swej Cridinie i obdarowywał nią zasłużonych. Pierwszy dwór został zbudowany dla rodu Ratułdów i stanowił po prostu wieżę i mieszkanie. Prawdopodobie na jego terytoriuym został zbudowany przez rodzinę Odrowążów obecny dwór. Przez całe lata zmieniał swoich właścicieli, aż w XX wieku, bogaty chłop – Jan Pela odkupił dwór od zubożałych panów. Niestety na tym jego bogactwo się skończyło. Dwór podupadał, Pelów nie było stać na ratowanie budynku, aż w końcu sprzedali dwór komuś, kto miał ochotę wyremontować go na hotel. Niestety spodziewana dotacja nie doszła do skutku i dwór nadal niszczeje.
Lubię zapuszczać się na teren parku wokół dworu i spacerować pośród starodrzewu. Lubię myśleć o swoim szczęściu urodzenia się właśnie w tym czasie, nie innym. Oj, popędzano by mnie do roboty przy dworze i na dworskich ziemiach. Mam teraz swój własny domek. Nie ma co prawda 740 m2, ale wystarczającą dla naszej rodziny ilość, by pomieścić w nim radość każdego dnia, powitać gości i upiec chleb. Tak sobie właśnie pomyśliwuję przy dworze. Myślę i szukam nowych roślin. To tutaj odkryłam łany mydlnicy, kwiaty czarnego bzu o średnicy 20 cm, tutaj też zobaczyłam kwitnący żywopłot z głogu. Co znalazłam dzisiaj? Wielkie, obfite kępy żółtlicy!! Widocznie kiedyś zagospodarowywano tę ziemię w postaci ogródka, bo żółtlica jest rośliną wskaźnikową, pokazuje nam, gdzie jest całkiem sporo azotu w ziemi. Zerwałam jej trochę i z pękiem wróciłam do domu. Oberwałam listki i drobne kwiaty, podsmażyłam i zarzuciłam rozbełtanymi jajkami. I z mojego spaceru jest bardziej wymierna korzyść – jajecznica na podwieczorek. Smak smażonych liści jest zdecydowany i należy do kolejnych moich ulubionych. Żółtlicę można też przyrządzać jak szpinak i podawać np z glazurowaną marchewką.
Resztki zioła przepuściłam w sokowirówce razem z kilkoma jabłkami i sok gotowy. Dla mnie żółtlica jest ciekawym i super smacznym odkryciem pośród dzikich roślin jadalnych.
A co odżywczego i leczniczego ma nam do zaoferowania?
Przede wszystkim została do naszego kraju sprowadzona z Andów w XVIII w i bardzo dobrze się tutaj przyjęła. Jej siły są tak ogromne, że zakwita kilka razy, a nasiona mogą przetrwać w glebie kilka lat. Wyginięcie jej nie grozi. Przystosowała się też do naszych zim. Dla nas bardzo dobrze, bo jej właściwości wskazują na to, że jest to niezwykle cenna roślina .
Surowcem leczniczym jest ziele zbierane w czasie kwitnienia. Zawiera witaminę C, potas, żelazo, krzem, dobrze przyswajalne białko. Pozostały jej skład chemiczny wskazuje na to, że dobrze jej używać do wydalania złogów żółciowych i oczyszczania organizmu ze szkodliwych substancji. Przy takim oczyszczaniu (polega to m. in. na właściwościach moczopędnych) traci się potas, a ta roślinka potas zawiera, więc jest to bezpieczne dla organizmu. Poza tym napar z ziela można pić jako środek wzmacniający metabolizm.
Niezwykłe są jej właściwości do użycia zewnętrznego. Pokrojone ziele żółtlicy przyłóż pod oczy w przypadku zapalenia spojówek, zakażeń bakteryjnych powiek, czy po prostu cieni pod oczami. Dawniej ucierano żółtlicę z masłem kozim w celu przykładania na trudno gojące się rany, egzemy. Dzisiaj możemy utrzeć świeżo zerwane zioło po prostu z olejem lnianym, czy takim, jakie mamy w danej chwili lub też po prostu zrobić macerat do domowej apteczki zielarskiej.
Jak zrobić macerat?
Świeżo zerwane ziele żółtlicy lub zasuszone ziele zalewamy olejem tak, by przykryło części roślinne. Pozostawiamy sloiczek w miejscu suchym, ciepłym. Codziennie potrząsamy zawartością słoika. Po 2-3 tygodniach przelewamy zawartość słoika do pojemnika. Ważne, żeby części roślinne nie pozostały w oleju. Butelkę, czy słoiczek z gotowym preparatem odstawiamy do naszej apteczki ziołowej. To jest maceracja na zimno.
Do czego można użyć oleju z żółtlicy?
Będzie działał przeciwzapalnie i aktywizował procesy odnowy skóry. Możemy go więc użyć przy wszelkich problemach ze skórą – również skórą głowy – działa na nią odżywczo i przeciwzapalnie. Każdą trudno gojącą się ranę, egzemę posmaruj olejem żółtlicowym i problem zniknie.
Jeszcze ciekawostka:
Żółtlica jest podwójnie wskaźnikową rośliną:
- Wskazuje, że ziemia, w której rośnie zawiera azot.
- Wskazuje, że nastąpił jesienny przymrozek. Liście ważą się w temperaturze 0 st. C, górne części liści z kwiatami w temperaturze -1 do -1,5 st. C.
Spodobał mi się ten chwaścik, jeszcze coś o nim napiszę. Było kuchennie i aptecznie, będzie kosmetycznie. Ta roślina ma dobre działanie na cerę suchą, naczynkową, alergiczną – to w sam raz dla mnie i z pewnością wielu z was.
Bibliografia;
D. Bartosz; Żółtlica, Botanika, 2013 r
Andrzej
Ktoś uzyskuje z niej olej? Jest ponoć świetny na raka, min. prostaty.
Małgorzata Kaczmarczyk
Nie słyszałam o tym.
Kamcia
Uwielbiam zółtlice;) mój króliczek też 😉 spożywam w sałatkach i jako dodatek do kanapek
Małgorzata Kaczmarczyk
To robi się nas więcej. Prawda, że ma niepowtarzalny smak?
Joanna
Oj rośnie tego u mnie troszkę. Co rusz wyrywam całe naręcza z zagonków. Na razie karmię nimi głównie moje żółwie iświnkę morską, ale może kiedyś sama się skusze.
Małgorzata Kaczmarczyk
Koniecznie. Wystarczy, że przysmażysz. 🙂
Panna Lila
Widywałam tą roślinkę setki raz, nie podejrzewając jej o tak cudowne właściwości. Czas wybrać się na poszukiwania zanim przyjdą przymrozki.
P.S. Twój blog to cudne miejsce.
Małgorzata Kaczmarczyk
Ja też jej kiedyś o to nie podejrzewałam, a zawsze zwracała na siebie uwagę swą urodą. 😉 dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że sprawiam radość swoimi tekstami.
Ligia Busz
Super blog. Publikowane rzeczy ważne, bez niepotrzebnych komentarzy. Napisane ciekawie, fajnym, przystępnym językiem. Będę tu często zaglądać. Pozdrawiam i życzę wytrwałości i radości z odkrywania nowych ziółek i przepisów.
Małgorzata Kaczmarczyk
W odpowiedzi chciałoby się napisać – super komentarz. Dziękuję Ligia, zaglądaj i komentuj – to dla mnie radośćć, że przybywa mi tak wdzięcznych czytelników. 🙂
Kasia
Uwielbiam ta roslinke, niestety tu gdzie mieszkam, musze sie niezle nabiegac, zeby ja znalezc 🙂
Dodam jeszcze, ze zawiera mnostwo manganu, ktory jest swietny dla kosci. Piekny blog!
Małgorzata Kaczmarczyk
Kasiu, bardzo ci dziękuję za miłe słowa o blogu. Zajrzałam na twój blog i muszę napisać, że też zachwyca. Tak bardzo, że zamieszczam link – kto chce, niech zajrzy http://urbanska-ilovesewing.blogspot.de/ Mam nadzieję, że utrzymamy kontakt, chociażby poprzez komentarze. 🙂
Basia Baran
kurczę, wiedziałam, że ten chwast nie jest jednak chwastem! ostatnio wyrywając tego całą masę z ogródka u mamy takie miałam przeczucie, a tu kilka dni później ten artykuł od Pani 🙂 mama się zdziwi, jak jej powiem, że kolejne super zioło ma w podwórku. Ostatnio odkryłyśmy nawłoć. Teraz pozbieramy jeszcze żółtlicę. Dziękuję 🙂
Małgorzata Kaczmarczyk
Basiu, ja też dziękuję. Cieszę się, że się przydało. 🙂 Smażcie, wyciskajcie sok, dorzucajcie do octu. 😉
Jarek
a w jaki sposób wyciskasz sok z roślin zielonych?
Małgorzata Kaczmarczyk
Robię to na 2 sposoby. 1. W sokowirówce – wychodzi mało soku. 2. W termomixie – tutaj muszę zadbać o to, zeby rzeczywiście do masy zmiksowanej trafiły same liści, bez łodyżek. Miksuję obrane jablka i listki żółtlicy na drobny pył z odrobiną wody (1/3 szklanki – w zalezności od ilości masy). Całość zmiksowana powinna przypominać gęsty sok, taki jak np Kubuś dla dzieci. 🙂
Jola
Słyszałam o tej roślince dużo. Miałam nadzieję, że uda mi się jej skosztować…może za rok.
Małgosiu, mam prośbę…mam dużo ususzonych płatków róży. Czy mogłabyś mi poradzić z czym ją połączyć na pyszną herbatkę???
Małgorzata Kaczmarczyk
Ja robię herbatkę z liści malin, porzeczek, jezyn i owoców jarzębiny. Do suszonej róży może owoce róży lub glogu? Coś pokombinuj. 🙂 I napisz o swoich dokonaniach. 😉
Dorota
Bardzo lubię Ciebie czytać. Ładnie i ciekawie piszesz i mimo, że nie jestem takim zupełnym „analfabetą ziołowym”, zawsze czegoś ciekawego się dowiaduję.
Z żółtlicą mam problem, tzn. u mnie nie widuję, nie tylko w moim ogrodzie, ale i w okolicy… od jakiegoś czasu czaję się na nią, więc wzmocnię czujność, bo zwiększyłaś moją ochotę na jej wypróbowanie 😀
Małgorzata Kaczmarczyk
U mnie jeszcze jej nie ma, więc może ona później się pojawi, chociaż są takie miejsca, gdzie nie rośnie.