Wirusobójczy sok z owoców bzu czarnego
Czas pokazania się szpaków na moich pięknych, ciężkich gronach czarnego bzu jest dla mnie sygnałem – czas do pracy. W tym momencie jest to priorytet, nie ma że boli. Tak się zdarzyło, że jestem sama na moim wzgórzu, może nie do końca, mam przecież szpaki. 🙂 Obchodzę ostrożnie krzew i zrywam już mocno purpurowe baldachy owoców. Potem w spokoju obrywam kulki. Może nie do końca, bo wlałam część soku do pękniętego pojemnika na kostki lodu, dzięki czemu mam lekko zabarwiony blat kuchenny. Ale to tylko taki psikus wszechświata. Będzie ślad po moim zadowoleniu i pięknej pracy – tym razem –…