Kilka lat temu wybraliśmy się z mężem nad polskie morze. Odwieźliśmy córkę na Hel i jechaliśmy wzdłuż wybrzeża, szukając miejsca na nocleg. W ten sposób trafiliśmy do Białogóry. Pogoda nie sprzyjała leżakowaniu, ale za to mogliśmy pozwiedzać okolice. Pałacyki, dworki, restauracje w starych młynach, spichlerzach – zwiedzanie tego i fotografowanie sprawiło nam wielką przyjemność.
Największa atrakcja czekała na nas wieczorem – spacer na plażę, by zobaczyć zachód słońca. Pierwszego dnia poszliśmy główną promenadą. Wrażenia? Idziemy 15 minut aleją asfaltową pełną ludzi i kramów. Droga jest w lesie, więc całkiem przyjemnie nam się spaceruje. Drugiego dnia przez przypadek trafiliśmy na ścieżkę przyrodniczą (chwała finansom Unii) poprowadzoną przez las. Wytyczały ją drewniane, omszałe barierki.
Wrażenia? Idziemy 15 minut całkiem sami. Miękkie, wieczorne światło delikatnie kładzie się na poszyciu leśnym. Nigdy wcześniej nie widziałam takiego: wysokie, liliowe wrzosy, nieprawdopodobnie gęste mchy, widłaki. Dosłownie można było zapaść się w nim po kolana.
Las, w który wkroczyliśmy to magiczny świat zieleni – intensywnej, jasnej, ciemnej, szarej, błyszczącej. Podziwiamy potężne sosny skrzące ostatnimi kolorami dnia, słuchamy milknących głosów ptaków i ciszy… chłoniemy las…
Pokonujemy lekkie, piaszczyste wzniesienie, za którym naszym oczom ukazuje się drewniane zejście na plażę.
Zastaję pustą plażę, ludzie podążyli utartym szlakiem. Czasami warto zmienić ścieżkę. Na jej końcu można zastać takie piękno.
W tym lesie i na tej plaży spędzę jeszcze kilka wieczorów – nieustannie tkwiąc w zachwycie.
Po powrocie dowiedziałam się, że lasy, którymi się zachwycaliśmy to rezerwat przyrody – unikatowe w skali Polski torfowisko. Na wiosnę i latem stoi w nim woda. Lasy te otaczają rozległe obniżenia terenu za wydmami. Mają wielkość 211 ha.
Kasia - Cook it Lean
Pięknie! Byłam w Białogórze całe wieki temu, chyba muszę wrócić.
Małgorzata Kaczmarczyk
Też zamierzam wrócić, ale tym razem w czasie śnieżnej zimy. Ta nie dała szansy.