Jestem tu

mieszkam na wsi

Już ponad rok mieszkam na wsi w otoczeniu sadów, lasu i łąk. Zastanawiam się teraz, co mi dał ten czas wypełniony piękną przestrzenią, ciszą, ale też ciągłą pracą, chociaż w potocznym rozumieniu tego słowa trudno nazwać to pracą. Znacie może ludzi, którzy nie mogą tkwić na etacie? Ludzi, którzy nie wiedzą, co robić w życiu, którzy mają problem z każdym dniem? Nie wiedzą, gdzie pracować, bo wszystko, czym się zajmują to nie jest to? Taka kiedyś byłam i trudno było mi wytłumaczyć, dlaczego tak jest. Nie było miejsca, gdzie czułam się dobrze, pomimo że próbowałam wielu zajęć i kończyłam różne kursy.

 

mieszkam na wsi

 

I przyszedł taki dzień, kiedy zainteresowałam się ziołami i zaczęłam pisać, a na pytania: – No dobrze, ale w jaki sposób zarabiasz? – musiałam tłumaczyć, że chcę robić to, co kocham i zarabianie samo przyjdzie. Bardzo, bardzo trudno było to zrozumieć. No bo jak to jest możliwe, żeby zarabiać na czymś, co puszczasz za darmo w przestrzeń. Jak to jest możliwe, żeby coś, czym jesteś totalnie pochłonięta i z ciekawością dziecka pogłębiasz wiedzę, przyszła wypłata? To był chyba taki przełom, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że już nie interesuje mnie zdanie innych, że nie muszę czekać na ich wiarę w to, co robię. Miałam rośliny, aparat i klawiaturę.

 

mieszkam na wsi

 

I w końcu okazało się, że najważniejsza w tym całym układzie zwanym życiem jest moja osoba i to, co czuję. Czy chce mi się dzisiaj pisać, tworzyć przepis, przygotowywać warsztaty, czy też rozsiewać wokół zioła? A może poznam nową roślinę i jej historię? A więc to nie tylko pisanie mnie utworzyło, to też rośliny, widok drogi, którą przemierzano boso i obraz rozpadającego się dworu, gdzie odrabiano godziny. Zbudował mnie też las i jego szept, sad i stara lipa obejmująca świat  konarami.

 

lipa

 

To tutaj dowiedziałam się najważniejszej rzeczy w życiu – tego, że tak naprawdę to ważne jest to, co słyszę w sobie. I w końcu udało się, osiągnęłam sukces, ale nie mierzony ilością liczb na koncie. Zobaczyłam w układzie sił życia to, czego pragnę. W końcu przestało być ważne, co mam zrobić, tylko to, czy żyję w zgodzie ze sobą. Okazało się też, że to, co kocham, zaczęło się przekładać na finanse, że można zarabiać nie męcząc siebie, wstać rano i po wypiciu kawy już myśleć o tym, co dzisiaj napiszę, czy opracuję. Z radością i spokojem.

 

mieszkam na wsi

 

Mieszkam na wsi. Czy to oznacza, że już nie lubię miasta? Tak mi się wydawało, kiedy się tu przeprowadziłam. Wydawało mi się, że już nigdy nie wrócę do miasta. A moja przeprowadzka uświadomiła mi, że w mieście też jest dobrze. Oczywiście że spotkam tam zaduch, tłok i korki. Ale też otulają mnie wspomnienia, czuję energię emanującą z ludzi i zdarzeń. Widzę blask na mokrych pomnikach, drobinki kurzu podążające do światła latarni, uliczki opowiadające historię, kamienice z ich tajemnicami.

 

SAM_1803-4-2

 

Tutaj też jest dobrze. To jest naprawdę niezmiernie wyzwalające, gdy ma się w sobie totalną akceptację tego, co aktualnie wydarza się w naszym życiu. Teraz jestem na wsi i mieszka mi się tu cudownie, ale mam też w sobie wielkie przyzwolenie na to, by mieszkać gdziekolwiek. Wystarczy, że spakuję tam – siebie. A wieś i niezwykła czystość tego miejsca pomogła mi zrozumieć to, że to my tworzymy wydarzenia, a nie miejsca, ludzie, praca. Wystarczy być – z sobą i swoimi pragnieniami, nie poddawać się emocjom, pozwalać na istnienie trudnym chwilom – one i tak będą, nie mamy na to wpływu. I gdy już tak pogrzejemy się w swoim ciepełku, poczujemy swój oddech i bicie serca, z czasem okaże się, że przydarzają nam się coraz fajniejsze wydarzenia. Te nieciekawe tylko będą przepływać obok nas. Przypatrujmy im się.

 

moje miasto

  • Facebook

Jeśli podobał ci się artykuł, udostępnij go znajomym. Pomyśl też o darmowej prenumeracie; mój newsletter to szybki dostęp do nowych artykułów, przepisy tylko dla ciebie oraz sklepowe aktualności i promocje. Na subskrypcję możesz zapisać się tutaj . Dziękuję 💚

30 komentarzy

  • Odpowiedz 13 marca, 2017

    Kasia z Agiez

    Przepiekne jest w jaki sposob opowiadasz i to o czym opowiadsz! Dziekuje!
    Wlasnie wpadlam na Ziolowa wyspe i daje sie czarowac 🙂
    Pozdrawiam serdecznie

    • Och, dziękuję ci bardzo. 🙂 Cieszę się, że łączy nas natura i miłość do niej. 🙂 Przyjemnego czytania w takim razie. 🙂

  • Odpowiedz 28 stycznia, 2017

    Joanna

    Interesuję się ziołami …i tak też trafiłam na Ziołowa Wyspę. Jak przeczytałam Pani tekst Jestem Tu, pomyślałam, że nie jestem sama i jedyna która nie jest stworzona do pracy na etacie i która lgnie do przyrody jak magnes… Ma nadzieję, że kiedyś rzucę pracę na etacie u wyprowadzę się na wieś.Dziękuję Pani Małgorzato 🙂

  • Odpowiedz 22 września, 2015

    Rucio

    Przypadkiem trafiłem na Pani stronę internetową, i nie mogę się od, z lekka licząc, godziny oderwać! Przepięknie napisane jest to wszystko. Dziękuję za tak wspaniałą stronę, na pewno zajrzę tu częściej. Zmierzam w tym samym kierunku, co Pani, choć przede mną jeszcze długa droga… Natura jest tym, co daje szczęście.

    • Odpowiedz 22 września, 2015

      Małgorzata Kaczmarczyk

      Bardzo się cieszę z kolejnej osoby zmierzającej w określonym kierunku. To zawsze dobry kierunek, jeśli idzie prosto z serca. Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia w drodze. 🙂 Bardzo dziękuję za pochwałę, cieszę się, że blog sprawił radość. 🙂

  • Odpowiedz 26 lipca, 2015

    Iwona

    Pięknie napisane.

  • Odpowiedz 9 lipca, 2015

    krystyna

    Czytam sobie i delektuję się każdym słowem, który napisałaś, a także Twoi goście w komentarzach. To rajski balsam dla duszy, normalnie same łzy mi kapią…kap, kap…. nie łzy smutku, lecz zachwytu nad pięknem naszego kraju, natury i tych cudownie otwartych, czystych, dobrych serc.

    Twój blog to magiczne, o cudownej energii miejsce – to złota księga codziennego odkrywania uroków życia. Tutaj u Ciebie ładuje się wyczerpane baterie.
    Dzięki ogromne!

  • Odpowiedz 15 czerwca, 2015

    lucia

    ….42 dwa lata zajęło mi szukanie i rozumienie siebie i swoich potrzeb, teraz wiem czego chcę , gdzie jest moje miejsce i podobnie jak Ty żyję połączona ze światem, jeśli się to czuje i ma się radość z tego ,że życie ma sens, to każda chwila pomaga zdobyć serce i myśli które płyną do przyszłości , Natura pomaga i daje nam znaki,które kierują nas na odpowiednie ścieżki. Wspaniale czyta się Twoje teksty, przemyślenia – otwierasz duszę przed nami ,czytelnikami…ostatnio gdy byłam w Warszawie usiadłam w Łazienkach i łzy same ciekły po policzkach, bo kocham Polskę,przyrodę , klimat i jedyną w swoim rodzaju więz, która nie pozwala mi tu być szczęśliwą do końca..teraz wiem ,że moje życie jest tam gdzie głos duszy 🙂 i to jest piękne, bo jak sama napisałaś nie umiałaś znalesc sobie miejsca…teraz je odnalazłaś i jesteś w domu, jesteś połączona ze swoją Duszą i życiem za który tak tęskniłaś …cieszę się razem z Tobą , Twoim spokojem i szczęściem obecnej chwili…pozdrawiam i dziękuję za wspaniały artykuł…łucja…

    • Jestem niezwykle szczęśliwa, że czujesz podobnie i że ty również zmierzasz do zrozumienia Całości i sensu naszego bycia tu na Ziemi. Dużo dobrego ślę, Łucja. 🙂

  • Odpowiedz 4 czerwca, 2015

    Joanna

    Ja od dziecka wychowywałam się w mieście, ale od zawsze marzyłam o życiu na wsi. Teraz częściowo to marzenie się spełniło, częściowo bo jeszcze tylko jedną nogą ze względu na prace jestem w mieście. Ale gdy tylko mogę wracam do mojego Zaczarowanego Zakątka. Gdy do niego przyjeżdżam wkraczam do innego świata. Świata w którym rządzi przyroda … Mam tu kawałek swojej ziemi i kawałek swojego nieba. Powróciła pasja i zamiłowanie do zielarstwa i ogrodnictwa, dlatego bardzo chętnie zaglądam na Pani bloga. Pozdrawiam 🙂

    • Joasiu, cieszę się w takim razie, że nie tylko zaglądasz, ale jeszcze napisałaś. To dla mnie bardzo miłe. Tak się dzieje właśnie w naturze, jej bliskość pozwala odkrywać w nas to, co najpiękniejsze. Ty odkryłaś zielarstwo i ogrodnictwo, ja zielarstwo i szeroko rozumiany kontakt z energią natury. I nie dajmy się z tej pięknej drogi zawrócić innym. 😉 Pozdrawiam cię serdecznie. A twoje robótki są niezwykle piękne. Podziwiam. 🙂

  • Odpowiedz 2 czerwca, 2015

    Ela

    W dzisiejszym „rozpędzonym” świecie zapominamy, by zatrzymać się choć na chwilę i po prostu być, doświadczyć samego siebie. Od pewnego czasu mam szczęście żyć trochę wolniej i to w pięknych Gorcach 🙂 Jednak jest we mnie jeszcze dużo pozostałości z życia w ciągłym biegu i czasem dopadają mnie wyrzuty sumienia, że czegoś nie zrobiłam, że powinnam szybciej, więcej…że ostanę oceniona. Z pewnością trzeba mieć odwagę, by żyć w zgodzie ze sobą samym.
    Podziwiam Panią i szczerze gratuluję 🙂

    • Elu też miałam takie odczucia na początku mieszkania w Beskidzie. Teraz już pozostało mi tylko bycie, czego i tobie z całego serca życzę. 🙂

  • Odpowiedz 2 czerwca, 2015

    Tupaja

    Cóż, mnie też porwało…Miało być cudownie, jest trochę nie tak.
    Nie do końca to „To” miejsce, a teraz … kredyt i uwikłanie, a szanse na prace … nikłe 🙂
    Jedyne – prócz dzieci, zwierząt, przyrody, to to, dobre, że pomału zrzucam sztywność i myślę, że życie płynie i wszystko się zmienia, i jeśli nie tu, to gdzie indziej będę żyła szczęśliwie. Choć powrót do miasta ciąży nade mną cieniem, a boję się, że jak wrócę to bezpowrotnie w nim utonę. Bez szczęścia. Tfu! 🙂
    pozdrawiam

    • Zmiany czemuś służą, być może twoja sparwiła, że zaczęłaś życie przyjmować wedle starożytnego „panta rhei”. Nie ma bytu, jest stawanie się. 🙂 I chyba to swoje stawanie się teraz obserwujesz. 🙂 I w tej intencji ślę dużo ciepła, bo świadomość bycia jest wg mnie najistotniejsza. Pozdrawiam cię Kalino i dziękuję za twój wpis.

  • Odpowiedz 1 czerwca, 2015

    Lila

    Gosieńko, dałaś mi kolejny temat do przemyśleń. Jestem na wsi już ósmy rok i mimo wielu problemów, przeszkód i trudności nie zamieniłabym tego wiejskiego czasu na czas miejski.
    Gdy przychodzi wiosna i wszystko budzi się do życia jestem tak blisko tych zmian w naturze. że czuję każde tchnienie życia w przyrodzie, co daje mi ogromny wewnętrzny spokój, a jednocześnie mnóstwo energii do działania. Przeprowadzka na wieś była jedną z najwspanialszych rzeczy jakie zrobiłam dla siebie. Zdaje sobie sprawę z tego, że dla niektórych prawdziwe życie, to miasto z jego tempem, tłokiem, różnorodnością i mnóstwem atrakcji. Wspaniale, że tak jest, bo gdyby wszyscy chcieli się przenieść na wieś, trudno byłoby znaleźć spokojny wiejski skrawek ziemi 🙂

  • Odpowiedz 1 czerwca, 2015

    Maja

    Jak bliskie mi są Małgosiu Twoje przemyślenia. Ja taki stan osiągnęłam „na etacie” pracując wiele lat w instytutowej bibliotece fizyki. Gdy teraz o tym myślę, wiem, że zawdzięczam to wspaniałym szefom, profesorom, którzy pozwolili mi na działanie w/g moich pomysłów, zapewniając ogromną przestrzeń wolności. Tak powstał Salon Literacki zamiast biblioteki, Były dyskusje przy kawie nie tylko o książkach, tu odbywały się instytutowe zebrania, były delegacje, wyjazdy w poszukiwaniu wyjątkowych książek i wyjścia ze studentami do miejscowych księgarni. Były wspólnie tworzone wystawy, poświęcone M.C.Skłodowskiej, Einsteinowi, albo tematom, jak Przestrzeń i Czas, w nauce i sztuce, gdzie obok książek, cytatów, definicji były obrazy Salvadora Dali i zdjęcia piasków pustyni. Teraz, z perspektywy czasu wiem, że w tym co robię najważniejsza jest swoboda i kreatywność, jakiekolwiek działanie realizuję. Tego Wam wszystkim życzę

    • Maju to, co stworzyłeś było niezwykle piękne, musiałaś wspaniale się czuć pracując w tak niezwykle ukształtowanej przestrzeni przez siebie. Mam nadzieję, że teraz czujesz się równie wspaniale i że swoją kreatywnością zarażasz innych i realizujesz coś tak wyjątkowego, jak Salon Literacki.

  • mam taki etat, że mogę podzielić go na dwa jednego dnia rano piję kawę w piżamie i szaleję z roślinami a drugiego lub za dwa dni wstaję o 5 rano i w pełnym rynsztunku jadę do pracy…..i chyba dlatego nie mam odwagi by poświecić się pasji i próbować na niej zarabiać..to jest moja nagroda za inny trud i tak też jest fajnie:))Pełen podziw dla Ciebie za odwagę i talent…:))

    • Kasiu, tak też jest dobrze. Jeśli tylko nic ni uwiera, na szczęście nie każdy tak ma. I o to chodzi, żeby czuć się dobrze w tym, co robisz. 🙂 A z tego, co napisałaś wnioskuję, że jest ok. 😀

  • Odpowiedz 30 maja, 2015

    Joanna

    Świetnie napisane. Tak trzymaj Małgosiu.

  • Odpowiedz 30 maja, 2015

    Malwina

    Małgosiu, jak pięknie i mądrze piszesz i jakie piękne są te Twoje zdjęcia! Aż mi się zamarzyła wyprawa na taką wieś… Pozdrawiam Cię ziołowo!

  • Odpowiedz 30 maja, 2015

    Ananda

    Jak ja lubię takie teksty! Zapominam o wszystkim na chwilę. Całkowicie Cię rozumiem i życzę tylko żeby to trwał i dalej ! 🙂

Zostaw odpowiedź