Słownik języka polskiego podaje taką definicję słowa myśleć:
- kojarzyć, wnioskować, zastanawiać się
- skupiać się na czymś
- chcieć coś zrobić
- mieć zdanie
Wszystkie te czynności są nam na tyle wystarczająco bliskie, by stwierdzić, że w zasadzie to cały czas myślimy. Nasz mózg nieustannie pracuje, nie daje nam odpocząć. W biegu życia nie zastanawiamy się nawet nad tym, o czym myślimy – myśli fruną naokoło nas. Ich gonitwa towarzyszy nam w trakcie sprzątania, pracy, spaceru, robienia zakupów itd. Nad procesami zachodzącymi w naszej głowie zaczęłam się głębiej zastanawiać, gdy okazało się, że mam bardzo dużo wolnego czasu. Sytuacja taka nastąpiła wskutek świadomej rezygnacji z pracy zawodowej. Co robiłam przez kilka następnych lat?
Myślałam nad tym, co robić. Tak więc można powiedzieć, że wyspecjalizowałam się w myśleniu. Nie przychodziło mi to łatwo, gdyż mam w charakterze działanie. Wielkie znaczenie miały dla mnie słowa:
Odpowiednikiem zewnętrznego hałasu jest wewnętrzny hałas myśli.
Odpowiednikiem zewnętrznej ciszy jest wewnętrzny spokój.
Eckhart Tolle – Cisza przemawia
Inaczej mówiąc im więcej myślimy, tym większy chaos powodujemy w życiu, a cisza wewnętrzna sprawia, że do naszego życia wkracza spokój, harmonia. Słowa te spowodowały zmianę o 180 stopni w moim życiu. Czyli to nie myślenie, zastanawianie się nad pomysłami na dalsze życie przyniesie mi odpowiedź, a trwanie w spokoju. I pojawił się problem, jak to zrobić, skoro cały czas atakują myśli.
Wyjazd. Termin. Lekarz. Basen. Angielski. Dzieci. Obiad. Naprawa. Kino. Rezerwacja.
Pewnie wszyscy to znacie. Co robić z takimi myślami?
Zaczęłam od nauczenia się ciszy w sobie. Zetknęłam się z przeciwnościami – cisza i chęć działania. Najpierw musi być cisza, żeby wiedzieć, jak działać, tak najkrócej mówiąc. Jestem na dobrej drodze. Tak więc tytuł tego artykułu Myślę... jest w zasadzie trochę nieadekwatny do tego, co napisałam, ale w konsekwencji jednak to myślenie doprowadziło mnie do spokoju i harmonii. Dopiero wewnętrzna cisza pozwoliła na wpłynięcie w moje życie dobrych rozwiązań, podejmowanie właściwych decyzji, a dzieje się tak dlatego, że je wreszcie słyszę. Kiedyś mądre pomysły i słowa nie były w stanie się przebić przez zgiełk panujący w mojej głowie.
Czy to oznacza, że nie żyję już w chaosie myśli? – Nie. Nadal wpadam w pułapkę – „Co ja teraz zrobię!”, ale dzieje się to rzadziej niż kiedyś, za to częściej akceptuję wydarzenia, daję wewnętrzną zgodę na różne momenty w moim życiu. Cieszę się też z każdej chwili, kiedy zauważam, że znowu wpadłam w pułapkę gonitwy. Biorę taki moment w swoje ręce, przyglądam mu się i mówię: „No… i znowu się zakręciłaś…”
Bardzo często samo to wystarcza, żeby osiąść z powrotem na dnie oceanu.
Kasia
Myślę, że … dobrze, że o tym napisałaś 🙂
Dziękuję za ten wpis… bo słowa „bombardują” moją głowę, i trudno znaleźć tam ciszę…
Natłok myśli + pragnienie ciszy + potrzeba działania + inne plusy i minusy = sztorm w butelce z wodą i olejem; przydatny jest emulator taki jak Twój blog czy blog Inez, i w efekcie „zakręci się” czasami coś dobrego 😀
Pozdrawiam – Kasia gładka pięta 😉
Małgorzata Kaczmarczyk
Dziękuję, miło cię znowu spotkać, tym razem w komentarzu. 🙂 Życie niesie nam bombardowanie, mnie również, sztuką jest doprowadzanie się do równowagi, co cały czas ćwiczę. 🙂 Polecam i tobie ćwiczenia z uważnością, to wystarczy na początek. 🙂 Dobrego dnia, Kasiu.