Oto historia Wiktorii – dziewczyny, która wierzy w to, że po ukończeniu studiów nie musi pracować mieście. Wraca do rodzinnej wsi i próbuje z pasją stworzyć coś, dzięki czemu będzie mogła żyć w zgodzie ze sobą. Przeczytaj tę opowieść i jeśli możesz – pomóż jej zrealizować swoje marzenia. Ja ze swojej strony bardzo ci za to dziękuję, wiara w ludzi i ich czyste, piękne gesty sprawia, że świat staje się piękniejszy. Dobrego dnia życzę. 🙂
Moja przygoda z naturalna kosmetyką rozpoczęła się na długo przed tym zanim wyszła na światło dzienne. Od zawsze byłam związana z terenami wiejskimi choć mieszkałam w mieście. Jednak wiele czasu w dzieciństwie spędzałam na wsi u babci, gdzie od podszewki mogłam poznawać roślinność i zioła o różnych zastosowaniach. Wtedy, jako dziecko, oczywiście nie zdawałam sobie sprawy, że kiedyś „natura” może stać się moim powołaniem i sposobem na życie.
Po wielu poszukiwaniach swojej drogi, trafiłam na studia ogrodniczo-zielarskie na Uniwersytecie Rolniczym w Krakowie. Wśród licznych zajęć praktycznych i laboratoryjnych znalazły się również takie, gdzie kosmetyka ziołowa wyszła na pierwszy plan. Ja – miłośniczka naturalnych sposobów zarówno leczenia jak i pielęgnacji „złapałam bakcyla”. Nigdy nie spotkałam kosmetyku, który odpowiadałby mi w stu procentach dlatego postanowiłam, że spróbuje go wykonać sama – w domu. Pierwsze mydło, które zrobiłyśmy razem z przyjaciółka Elą wykipiało nam z garnka. Przyczyną był brak podstawowych przyrządów do pracy, czyli wagi! Dokładne odmierzenie składników do mydła to rzecz podstawowa. Później było już tylko lepiej, kilka mydeł wykonywałyśmy z Elą wspólnymi siłami wymieniając się spostrzeżeniami i wpadając na nowe pomysły. Po skończeniu studiów wyprowadziłam się z Krakowa i zamieszkałam z mężem na wsi, z której on pochodzi. Byłam pewna, że praca za biurkiem, czy w korporacji lub innym urzędzie nie jest moim powołaniem. Mydło tworzyło się cały czas, udoskonalałam i wymyślałam nowe receptury.
Przyszedł czas, by moje wyroby wystawić na imprezach regionalnych, gdzie dostawałam informacje zwrotne o skuteczności i przyjaźni dla skóry 🙂 Od początku nie brałam pod uwagę dodawania do mydeł niczego, co byłoby sztuczne czy syntetyczne. Bazą mydła naturalnego są oleje i masła roślinne, dodatki to suszone zioła, glinki, algi morskie, naturalne olejki eteryczne. I kiedy wymyślanie nowych receptur, pokrojone kosteczki i piękne zapachy zaczęły śnić mi się po nocach, zorientowałam się, że trzeba coś z tym zrobić. Poza tym, moja kuchnia gdzie, obok obiadu i kolacji, do form wlewam masę mydlaną, zaczęła się kurczyć, a powypalane dziury w dębowych blatach przyczyniły się do mojej decyzji – czas wynieść się z domu!
Rodzina i znajomi namawiali mnie do stworzenia prawdziwej mydlarni. Myśl ta dojrzewała we mnie tygodniami, bym w końcu mogła podjąć próby walki o spełnienie marzeń. Pomyślałam, że skoro z tym miejscem, z Beskidem Niskim związane jest moje życie, chciałabym promować ten teren i pokazać innym, że niekoniecznie trzeba stąd uciekać i że nawet w najdalszym zakątku kraju można znaleźć sposób na własną egzystencję. Profesjonalna pracownia mydlarska stała się celem, który nadał sens temu co wykonuję, a pozytywny odbiór mydła naturalnego tworzonego w otoczeniu mglistych łąk i buczynowych lasów Beskidu Niskiego – iskierką zapalną walki o marzenia.
Wystartowałam w projekcie crowdfundingowym na portalu http://bit.ly/1QJhVly gdzie, w opublikowanym filmiku, opowiadam swoją krótką historie i plan zagospodarowania starej szopy przy moim domu i przerobienia jej na profesjonalna pracownię. Chciałabym, aby w przyszłości mogła ona stać się również miejscem warsztatów z kosmetyki naturalnej i punktem wyjścia do poznania piękna terenu Beskidu Niskiego. Stąd też moja prośba – bardzo proszę każdego, kto może o wsparcie finansowe, każda kwota będzie dla mnie sygnałem, że warto marzyć i dążyć do celu. Jeśli możesz, to udostępnij artykuł lub linka na FB dalej, być może więcej osób będzie mogło mnie wesprzeć. Na razie zebrałam 7471 zł, z całkowitej kwoty 40 000 zł, potrzebnych do całkowitej realizacji projektu. Pozostało już tylko 36 dni. Z całego serca dziękuję za przeczytanie tego artykułu i ewentualne wsparcie.
Mój blog to klik.
Wesprzeć mnie możesz tutaj. Dziękuję.
Wiktoria
oz
wsparte 😉 i będę cieplutko o Niej myślała ” żeby się udało” . pozdrawiam
Małgorzata Kaczmarczyk
Bardzo dziękuję. 🙂 Miłego dnia. 🙂
Mój Miły Czas
Ela pozdrawia i trzyma kciuki 🙂
Małgorzata Kaczmarczyk
Dziękuję. 🙂 Trzymamy razem. 🙂