To pierwsze zioło, które udało mi się zasiać na mojej ziemi. Historia tego jest dosyć zabawna, bo świadczy o całkowitej nieświadomości ludzi przeprowadzających się z miasta na wieś. Jestem osobą szybko działającą, więc jak zapadło postanowienie, że to tej wiosny mamy przewieźć cały dobytek na wieś, postanowiłam, że od razu będę mieć piękny ogródek w ziemi wcześniej przeoranej przez sąsiada. Oczywiście byłam przekonana, że dam radę to plewić. Nasiona wysiałam do plastikowych kuwet, na jednej mieściło się około 100 maleńkich miejsc na ziemię i nasiona. Od razu zakupiłam ich kilkadziesiąt, wiesz więc jaką masę młodych siewek uzyskałam.
Na wsi padał deszcz, ale to przecież nie przeszkadza chcącym mocno. Zasadziłam wszystko pracując już w deszczu i wyjechałam do Krakowa. Po kilku tygodniach wróciłam i zobaczyłam całość porośniętą chwastami. Jednak znalazłam coś, co nie wyglądało na chwast – piękną krzewinkę o jasnozielonym kolorze i pierzastych liściach. Po roztarciu w palcach wiedziałam już, że mam piołun. 🙂 Aby cokolwiek mieć w ogródku posadziłam kupione na miejscowym targu sadzonki ogórków, cukinii, a piołun stał się symbolem mojego ogromnego zapału i nikłej na tamten czas wiedzy. Teraz mam wielkie skrzynie na swoje uprawy, bo po dwuletnich próbach zrezygnowałam z możliwości przekształcenia zalewnej gliny w rozkoszny ogród.
Piołun pozostał w moim ogrodzie i przypomina mi o mojej działalności ogrodniczej, ale też o dzieciństwie, ciągłych zatruciach pokarmowych i leczeniu mnie przez babcię herbatką piołunową. Byłam dzieckiem, które wszystko wypije, więc nie było problemu z połknięciem gorzkości, skoro wiedziałam, że ustaną bóle.
Piołun to rodzaj roślin z rodziny astrowatych, obejmuje około 300 gatunków, z których najbardziej rozpowszechniona jest bylica pospolita – Artemisia vulgaris, inne bylice to chociażby uprawiana w wielu ogródkach bylica boże drzewko – Artemisia abrotanum, bylica rosnąca przy rowach – bylica pospolita Artemisia vulgaris oraz ta, którą opisuję – bylica piołun – Artemisia absinthium i przyprawowa bylica estragon – Artemisia dracunculus.
Bylice w wielu kulturach od setek lat są postrzegane jako roślina ułatwiająca widzenie więcej, uzyskiwanie odpowiedzi. Jej esencja to narzędzie szamana, ułatwiające przejście na wyższy poziom świadomości i przeżycie wizji. Bylicy można używać jako kadzidło, będzie nam wówczas służyć w rytuałach oczyszczających i ochronnych, pomoże w procesie żałoby, uwolni od duchowego bólu. Ciągła, medytacyjna praca z bylicą wzmocni intuicję i da wzmocnienie, jeśli takowe nam potrzebne w procesie zmian, jakie przechodzimy.
Jeśli chcesz kadzić bylicą, to zerwij liście i kwiaty w postaci pączka, ugnieć kulkę i zapal na podstawce ceramicznej, powinna się palić płomieniem bez użycia węgielków. Indianie północnoamerykańscy używali artemisia ludoviciana, bylicy luizjańskiej do ceremonii oczyszczających. Jej natura jest ciepła, jedna z nazw bylicy to mugwurz, od germańskiego – mug – wzmacniać/ogrzewać. Jej ciepło wykorzystują Chińczycy przygotowując z bylicy kadzidła moxa. Zapalonym kadzidłem aktywuje się punkty akupunkturowe.
Bylica jest zielem mocy kobiet, odpręża podbrzusze, wzmacnia intuicję i pożądanie. W czasie przesilenia słonecznego kobiety splatały z niej pasy i przeskakiwały w nich przez ogień w dniu przesilenia słonecznego – 21 czerwca. Robiono również posłanie z liści bylicy wierząc, że spanie na nim ma moc oczyszczającą.
Działanie lecznicze piołunu
- wspomaga proces trawienia dzięki rozluźnieniu mięśni, pobudzeniu wydzielania soków trawiennych i pobudzeniu do pracy jelit – zwiększa wydalanie gazów
- pomocne podczas zatruć żołądkowych – to osobiście odczułam na sobie podczas zatruć w dzieciństwie. Najczęściej w takim przypadku jest stosowana nalewka z zielonych orzechów klik, ale w moim przypadku dużo lepiej działa zwykły napar z ziela piołunu
- od lat jest znane działanie uspokajające piołunu, które następuje dzięki rozluźnieniu mięśni
- łagodzi ból ze względu na to, że pobudza krążenie w zastanych częściach ciała
- zewnętrznie używa się naparów we wszawicy i świerzbie, a jeśli występuje zakażenie owsikami, to można robić z niego lewatywy
Maść św. Hildegardy z piołunem i rutą jest używana do smarowania okolic krzyży, jeśli występują dolegliwości nerkowe. Maść tę możesz zrobić samemu przepis klik lub zakupić w sklepie klik.
Maść piołunowa
Dobrze byłoby wykorzystać do tego świeże liście piołunu. Należy je zerwać podczas suchej pogody, drobno pokroić, skropić alkoholem 70% (dla pozbycia się patogenów), zostawić na 20 minut. Wrzucić do moździerza i rozcierać z gliceryną i odrobiną alkoholu. Nie od razu uda nam się utrzeć liście piołunu, ponieważ są one dosyć twarde, ja zazwyczaj robię to przez cały dzień. Co jakiś czas podchodzę do moździerza i kilka razy pocieram pałką. Na koniec dnia wlej stopiony tłuszcz (smalec wieprzowy lub stopiony olej kokosowy), nadal ucieraj. Dodaj stopioną lanolinę, ucieraj. Całość przefiltruj przez gazę, wlej do czystego słoiczka, zakręć, podpisz.
Maść możesz stosować na bóle (dla efektu rozgrzania dodaj olejków rozgrzewających w ilości 1% w stosunku do całości, czyli na przykład na 100 g maści dodaj 30 kropli wybranego olejku, np imbirowego). Maść możesz też próbować na egzemy niewiadomego pochodzenia, widoczne oznaki pasożytów w ciele oraz w celach medytacyjnych smarując – kobiety podbrzusze. Maść piołunowa ma piękny zielony kolor i niesamowity zapach piołunu.
Maści nie powinny stosować kobiety w ciąży.
Napar z piołunu
1 łyżkę suszonego piołunu zalej wrzątkiem, potrzymaj 20 minut na poziomie 1 w kuchence indukcyjnej. Piołun bardzo pomaga nie tylko wówczas, gdy zdarzy nam się silna niestrawność. Bardzo pomaga również wówczas, gdy zjemy zbyt obfity posiłek.
Ostatnio zostały wykryte neuroprotekcyjne właściwości piołunu, wskutek czego roślina ta została wskazana jako jedna z możliwych do wspomagania leczenia udarów. Jednak na razie nie ustalono, czy dawka progowa dla tujonu występującego w bylicy nie zostaje przekroczona. Prowadzi się również badania dotyczące wykorzystania piołunu do leczenia choroby Leśniewskiego – Crohna. Więcej klik.
Piołun na rotawirusa
To jest moje osobiste odkrycie, które sprawdziłam już trzykrotnie. Przydarzyła mi się silna infekcja wirusowa połączona z biegunką, ogólnym osłabieniem, drżeniem ciała. Obudzona w nocy tymi objawami miałam w głowie tylko jedną możliwość – wyjście na zewnątrz i szukanie piołunu. Wzięłam latarkę i na drodze znalazłam małe krzewinki, zerwałam garść i wróciłam do domu. Nie miałam już siły na parzenie, po prostu zjadłam dwa większe liście i popiłam wodą. Położyłam się do łóżka, po kilku godzinach obudziłam się drżąca, ale bez większych objawów jelitowych, ponownie zjadłam liście i znowu usnęłam. Na wieczór czułam się zdrowa, jedynie osłabienie świadczyło o przejściu – dzisiaj sama nie wiem czego – zatrucia pokarmowego, rotawirusa? Bardziej skłaniam się ku temu ostatniemu, bo jednak zatrucie żołądkowe wygląda inaczej w moim przypadku.
Napar na pasożyty wg S. H. Buhnera
60 g świeżego korzenia imbiru
60 g suszonego liścia piołunu
60 g liści Sida acuta
2 l wody
Zioła zalej wrzącą wodą, zostaw do naciągnięcia na noc. Rano mocno wyciśnij, przefiltruj. Pij 1 szklankę 4 razy dziennie. Powinno wystarczyć na dwa dni. Przyjmuj napój przez 8 dni.
Bylicy nie powinny pić kobiety w ciąży.
Mam nadzieję, ze zachęciłam cię do zasiania bylicy i suszenia jej dla pewności, że zawsze będzie w domu. Nasiona kupisz w sklepach internetowych, również dostępne są różne sadzonki bylic. Powodzenia. 🙂
Bibliografia:
-
dr JJ Pursell – Lecznicze rośliny dziko rosnące
-
pr. zbiorowa – Zielarnia – Jak czerpać ze skarbów natury
-
M. Bader – Kadzidła ze swojskich ziół
-
W. D. Storl – Zioła lecznicze i magiczne
-
S. Ożarowski – Rośliny lecznicze
-
S. H. Buhner – Zioła przeciwwirusowe
alida
Uwielbiam piolun – odkad zrobilam kuracje oczyszczajaca gozdziki-piolun wg metody dr Huldy Clark ksiazka KURACJA ZYCIA, paznokcie zaczely robic sie czarne, z oka ropa leciala, na udzie gula wyskoczyla, tak toksyny uciekaly, od tamtej pory kazdemu polecam ta metode, ksiazke mozna za darmo znalezc w necie lub wypozyczyc z biblioteki. Szkoda tylko, ze tak trudno na łąkach znalezc piolun ale zawsze mozna uzyc zamiennik czyli bylica pospolita (jak radzi pani Basia kazana z kanalu naturoterapia)
Małgorzata Kaczmarczyk
Pamiętaj też, żeby troszkę uważać z piołunem. Cieszę się, że znalazłaś metodę dla siebie.
Marzena
Ach Pani Małgorzato , jakże się cieszę, że jest nowy wpis. Strasznie mi brakowało Twoich opowieści. Są jak ciepły powiew na zamarzniętą duszę 😍❤🌱🌷☀️
Małgorzata Kaczmarczyk
Już wiosna nadchodzi, będzie duszy ciepło. 🙂 Wszystkiego dobrego wraz z tymi pierwszymi promieniami słońca życze. 🙂
Bożena
Pani Małgosiu od roku kupuje maść topolową i żywokostową są naprawdę skuteczne ale ostatnio prawa dłoń robi się czerwona /gdy smaruję którąś z maści biodra i ramiona / piecze A potem pęka mi skórą i dosyć boli ..czy może to być jakieś uczulenie na maść, na jakiś składnik skoro już tak długo prawą dłonią wsmarowuje maść w bolące miejsca. Maść mi pomaga chociaż ciągle muszę ją stosować właściwie codziennie…nie wiem jak mam sobie pomóc bo akurat potrzebna jest prawda dłoń do smarowania . Do tego mam jakieś zwyrodnienia w prawej dłoni i nawet leki nie bardzo pomagały A maści powoli pomagają A tu taki kłopot z jakąś alergią …nie wiem co robić…proszę o jakąś poradę
Małgorzata Kaczmarczyk
Tak, oczywiście, to może być jakaś alergia na albo salicylany (są w topoli) albo na jakiś olejek eteryczny. Powinna pani zaprzestać używania niestety. Proszę napisać do mnie maila, to porozumiemy się w sprawie zwrotu maści i kosztów za nie lub też doślę gratis emulsję dziurawcową, żeby pani to wypróbowała.
Bożena
Pani Małgosiu nie bardzo chciałabym rezygnować z maści biodra smaruję w rekawicy gumowej 😊 obecnie skórą jednej ręki jest sucha , piecze i pęka druga ma się dobrze chociaż też nią smaruję. Olejek dziurawcowy mam ale biorę leki na depresję więc chyba średnio mogę to stosować…chociaż nie wiem czy olejek może łączyć się z lekami bo to chyba bardziej leczenie miejscowe ..
po drugie czym mogłabym wyleczyć rękę czy ma Pani właśnie na takie alergie i wysuszenie jakąś maść ..
Mogło temu pomóc też mycie różnymi preparatami antybakteryjnymi w sklepach..
Po trzecie czy maść żywokostową też zawiera jakieś salicyny, które mogą uczulać i wysuszac skóre czy tylko maść topolowa..
Po czwarte czy te maści mogą Po prostu tak wysuszyć skórę że jest ona miejscami sucha i taka pomarszczona i szorstka że boli i pęka..
Pozdrawiam i proszę o jakąś poradę i polecenie jakieś maści na te wysuszenie i pękanie jeżeli to możliwe..ciepło pozdrawiam
Małgorzata Kaczmarczyk
Maść żywokostowa zawiera salicylan metylu, który jest w olejku golteriowym – jest tego tylko 0,5%, ale jest. Maści nie zawierają wysuszających związków, tak działają alergeny. Na wysuszenie dobre będzie mazidło nagietkowe. Maściami proszę nie smarować, jeśli smarowana skóra peka i boli. Proszę do mnie napisać maila, maści może pani oddać.
ANIELA
Czy ktoś stosował Napar na pasożyty wg S. H. Buhnera?
jest tam ogromna ilość ziół jak na 2 litry wody ?
Czy to rozdziela się inaczej?
Mumina
Nareszcie jest nowy artykuł!Prźeczytany do popołudniowej kawy, z ogromną przyjemnością. Dziękuję.
Małgorzata Kaczmarczyk
🙂 Dziękuję za entuzjazm. 🙂 Też tego żałuję, doba za krótka.