Lubię pomagać w spełnianiu marzeń, a dziewczyny, które znam, mają piękne marzenie – o własnej pracowni. Sama też się z tym noszę, ale zawsze nie jest ten czas. 😉 Teraz zbyt szybko wszystko się dzieje w przyrodzie, może później. Z całego serca popieram dziewczyny, niech im się darzy. 🙂 Jeśli możesz, wpłać nawet skromny datek, na pewno przyda im się każdy grosik.
Albo chociaż przeczytaj ich historię, może spowoduje ona, że i ty zaczniesz marzyć? Może też ktoś ci pomoże? Ze swojej strony – bardzo dziękuję.
Mam na imię Gosia i jestem jedną z Mead Ladies (http://www.meadladies.pl/). Mieszkam i pracuję w Warszawie. Zajmuję się dzikimi roślinami jadalnymi, zielarstwem, kręcę naturalne, oparte na ziołach kosmetyki, robię octy, fermentuję warzywa i zboża i chciałabym tych wszystkiego, co już wiem, uczyć w samym centrum mojego miasta.
Nie jestem sama. W podróż do własnej pracowni zabieram z sobą trzy wspaniałe dziewczyny. Oto one: Kaja, z którą współpracuję na co dzień w ramach meadladiesowego duetu, Julia od upcyklingu (czy„babka od śmieci”, jak sama o sobie mówi), która prowadzi bloga Na Nowo Śmieci (http://www.nanowosmieci.pl/) i Roberta, która zajmuje się TRE, profilaktyką stresu i ogrodami. Lubimy i chcemy ze sobą współpracować i za każdym razem, kiedy pakujemy plecaki na kolejne wyjazdowe warsztaty, myślimy o tym, żeby jednak oferować ludziom to, co każda z nas potrafi najlepiej, w jednym miejscu. Miejscu, w którym będziemy dbać o matki octowe i kombuczowe, które urządzimy zgodnie z naszymi zasadami, w którym będzie pachniało ziołami i do którego w każdej niemal chwili będzie można wpaść po poradę, na miniwarsztat lub odwrotnie – całkiem spory, na który dotychczas nie było odpowiedniej przestrzeni.
No właśnie – przestrzeń 🙂 Gdybyście mieli okazję odwiedzić nasze mieszkania… Julia ma pokój zawalony pudłami, w których piętrzą się warsztatowe przydasie, ja i Kaja staramy się w każdym kącie upchnąć słoje i słoiki oraz wszędobylskie zioła, u Roberty natomiast ćwiczeniowe maty spierają się o wolne półki i szuflady z gigantyczną kolekcją nasion itede. Tak po prostu, po ludzku, nie mamy już na to wszystko miejsca.
W naszej własnej przestrzeni chcemy czuć kobiecą moc, pragniemy stworzyć pracownię w której będą się odbywały różne, uzupełniające się zajęcia. Prowadzimy warsztaty nie od dziś – po prostu ten rok wydał nam się idealny na ruszenie z własną warsztatownią. Jeśli chcielibyście i chciałbyście nam pomóc w realizacji naszego marzenia, prosimy o udostępnianie naszej zbiórki albo nawet najdrobniejsze wpłaty, o tu: https://zrzutka.pl/
Za zebrane fundusze będziemy w stanie wyremontować wnętrze, wyposażyć je w meble (rzecz jasna, większość w pracowni będą stanowiły meble z odzysku, ale jednak trzeba je przystosować do naszych potrzeb) i niezbędne sprzęty, które umożliwią prowadzenie warsztatów każdej z nas.
W ramach zbiórki przygotowałyśmy dla Was spory wybór nagród – od udziału w warsztatach, przez sesję TRE, aż po pudełeczka wegańskich czekoladek z dzikimi kwiatami i naturalne kosmetyki. No właśnie – zajrzyjcie np. do naszej wakacyjnej kosmetyczki, rzecz jasna, zrobionej przez Julię, z butelki PET 🙂
Co jest w środku? Między innymi maściokrem na otarcia i pęknięcia skóry. Rzecz niezbędna na pęknięte pięty, zraniony palec albo spierzchnięte usta. Główną rolę grają w nim m.in. stokrotka, żywokost i nagietek. Jest też proszek do czyszczenia zębów – z rumiankiem i krwawnikiem. Krem do twarzy na wyciągu z kwiatów klonu i szampon – mała buteleczka do mycia włosów, ale też ciała. Ten akurat powstał na bazie odwaru z saponinowych ziół – mydlnicy i psianki słodkogórz. Jest w nim także wyciąg ze skrzypu polnego, farbownika lekarskiego i żmijowca oraz liści jabłoni. Szampon dzięki ziołom nie tylko myje, ale też pielęgnuje – wzmacnia, zmiękcza włosy, zapobiega stanom zapalnym skóry głowy. Doprawiłam go żywokostowym glicerytem i tłoczonym na zimno olejem lnianym. Taki szampon, krem do twarzy, gojący maściokrem i proszek do zębów są także w zestawach na naszej pracownianej zbiórce. Zapraszamy do wsparcia naszego pomysłu i odwiedzenia nas w przyszłości.
Bardzo dziękujemy –
Gosia, Kaja, Julia, Roberta