Różany krem do cery suchej

krem różany

W ostatnich miesiącach testuję różne oleje i jak zwykle, najbardziej interesują mnie te, które można uzyskać z roślin krajowych. Pokusiłam się nawet o wypróbowanie olejów okrzykniętych panaceum na młodość – cacay, z opuncji figowej i niestety okazało się, że nie służą mi dobrze. Znowu pojawiły mi się uczulenia oczne, co objawia się uczuciem pieczenia i łzawienia, tak więc ostatecznie przychylam się do naszych, rodzimych olejów.

Róża dzika jest mi szczególnie bliska ze względu na jej stałą obecność w moim krajobrazie. Uwielbiam ją zbierać i robić z niej przetwory, zazwyczaj jest to wino i ocet różany. Zrobiłam też sporo glicerytu różanego, który lubię dodawać do kosmetyków w ilości 8% – w stosunku do całości – zazwyczaj kremu.

Inne artykuły o róży tutaj i tutaj

Gliceryt różany

220 ml gliceryny

180 ml płynu Ringera lub wody destylowanej

zmiażdżone owoce róży – w stosunku 1:3, gdzie 1 oznacza ilość róży

Spryskaj owoce róży spirytusem – w ten sposób zniszczysz patogeny mogące bytować na skórkach. Po 10 minutach rozdrobnij owoce w termomixie, jeśli nie masz urządzenia rozdrabniającego, to włóż je do woreczka plastikowego i stłucz tłuczkiem do mięsa. Wrzuć do czystego słoika, zalej przygotowaną mieszanką  gliceryny i płynu Ringera lub wody destylowanej. Wstrząśnij. Odstaw w ciemne, ciepłe miejsce, codziennie wstrząsaj. Po 2-3 tygodniach przefiltruj, wlej uzyskany ekstrakt do ciemnej, zdezynfekowanej butelki, podpisz. Gliceryna w tym ekstrakcie zachowa się jak konserwant, ponieważ jest jej ponad 50%. W zasadzie konserwuje już poziom 50%, ale ja po tym, jak zepsuł mi się jeden gliceryt, wolę dawać nieco więcej gliceryny.

Tak zrobiony gliceryt różany (stosunek 1:1 – około – gliceryny do wody) możesz dodawać w ilości 8-10% do swoich kremów i toników. Będzie działał nawilżająco i wpływał na uszczelnienie naczyń krwionośnych, zwłaszcza gdy połączysz go w recepturze z roślinami takimi jak kwiat kasztanowca, arnika, kwiat czarnego bzu. W tym ekstrakcie uwolnią się też pektyny obecne w owocach róży, zbiorą się na dole słoika. Nie staraj się ich filtrować, pektyny są szczególnie cenne w kosmetyce, wykorzystuje się je do produkcji kosmetyków dla osób o szczególnie wrażliwej cerze. Przed wlaniem glicerytu różanego do kremu wstrząśnij butelką.

Olej różany

Zawsze, gdy dobieram olej do swojej receptury, analizuję jego profil kwasów tłuszczowych. Ważne jest, żeby były tam takie kwasy, które będą sprzyjały potrzebom twojej skóry. Już dawno przekonałam się o tym, że mojej skórze są potrzebne kwasy omega 6, które w postaci kwasu linolowego występują w oleju różanym, rokitnikowym, krokoszowym, z pestek malin, brzoskwiniowym. Zorientowałam się w ten sposób, że najpierw zrobiłam krem dla siebie tylko z oleju migdałowego, wydawało mi się, że będzie doskonały. Niestety bardzo szybko pojawiała się suchość skóry. Po dodaniu oleju brzoskwiniowego, poczułam lepszą „lepkość” kremu na skórze i dłuższe jej utrzymanie. Jeszcze lepiej odczuwam tę lepkość, gdy dodam odrobinę lanoliny, jest ona wyposażona również w tłuszcze nasycone i być może to sprawia, że moja skóra czuje się dobrze, zwłaszcza w okresie zimowym. Każde sebum skóry jest inne, musisz więc sama wypróbować, które oleje dobrze ci służą – to zależy od obecności różnych kwasów tłuszczowych w olejach i od tego, jakie sebum skóry masz ty.

Olej z róży jest bardzo cennym olejem w kosmetyce. Były prowadzone liczne badania nad jego składem i tworzono wiele receptur kremów, sprawdzając jego działanie, jest nazywany olejem młodości.

  • nawilża, zmiękcza, wygładza skórę dzięki zawartości witamin, pektyn, aminokwasów
  • złuszcza dzięki kwasom owocowym, co jest korzystne dla skóry tłustej, trądzikowej
  • rozjaśnia plamy – przy dłuższym stosowaniu
  • odżywia zmęczoną, szarą skórę
  • polecany również dla cery naczynkowej – dzięki witaminom i kwasowi retinowemu wzmacnia ścianki naczyń krwionośnych
  • zmniejsza blizny, rozstępy
  • ma szeroki profil kwasów tłuszczowych – kwas linolowy, a-linolowy, oleinowy, palmitynowy, stearynowy – sprawia to, że każdy rodzaj skóry powinien dobrze tolerować ten olej
  • pobudza aktywność fibroblastów, co przyczynia się do zwiększenia produkcji kolagenu w skórze właściwej
  • ma barwę ciemnożółtą, zabarwia kremy na ładny, żółty kolor. Jeśli dodasz zbyt dużo oleju do swojej receptury, będzie barwić również skórę

Jest jeden minus oleju różanego – nie możesz go podgrzewać, podobnie jak większość olejów zimnotłoczonych. Do stopienia emulgatora używam więc oleju jojoba lub migdałowego lub mieszaniny jojoba i migdałowego. Olej różany dodaję do fazy C.  W badaniach dotyczących zawartości oleju różanego w kremie najlepsze wyniki uzyskano przy zawartości 5% oleju różanego.

Podam recepturę kremu, który możesz sobie modyfikować dla swoich potrzeb, postaram się krótko opisać, dlaczego używam danego składnika. Ty użyj takich olejów i składników, które uznasz za dobre dla swojej skóry. Ten krem jest dla skóry suchej i może być dla przesuszającej się pod warunkiem, że w fazie C dodasz olejów o niskiej zawartości kwasów omega 9, czyli np oleju rydzowego, konopnego, z pachnotki, olej różany też może być, bo zawiera tylko 13-18 kwasów omega 9, za to ma sporą ilość kwasów omega 6 – 35-50 oraz omega 3 – 28-32 – konkretna zawartość kwasów tłuszczowych jest uzależniona od klimatu i warunków uprawy.

Zainteresowanych zapraszam na warsztaty kosmetyczne, więcej info klik

Krem różany

Ustalam fazę olejową na 35%, czyli faza wodna będzie mieć 65%. To jest dużo jak na krem, ale jak wspomniałam wyżej, moja skóra to lubi. Możesz sobie ustalić poziom 30%, wtedy faza wodna będzie mieć 70%.

Faza olejowa:

5 g Olivem 1000

1 g alkohol cetylowy

0,5 g witamina E – faza C

13,5 g olej migdałowy lub jojoba lub 7 g migdałowy, 6 g jojoba – do stopienia emulgatora i alkoholu cetylowego. W zimie dla lepszej lepkości lubię dodawać lanolinę – 2 g – wtedy tę ilość odejmuję od oleju migdałowego

15 g – oleje zimnotłoczone – użyłam 6 g oleju z róży, 3 g z zarodków pszenicy, 6 g z czarnej porzeczki – faza C – ty użyj takich olejów, jakie masz lub jakie lubisz

Faza wodna:

10-20 g kwasu hialuronowego 1,5% (użyj tyle, ile chcesz)

5-10 g glicerytu różanego – faza C (użyj tyle, ile chcesz)

2-5 g witaminy B3 (użyj tyle, ile chcesz)

1-3 g witaminy B5 – faza C (użyj tyle, ile chcesz)

1 g hydrolizat protein owsa – faza C

odwar z żywokostu – daj tyle, by po zsumowaniu wszystkich składników otrzymać 65 g, jeśli przyjęłaś, że robisz przetłuszczenie 35%  lub 70 g, jeśli przyjęłaś, że robisz przetłuszczenie 30%. Zazwyczaj robię w ten sposób, że wypisuję wszystkie składniki, które chcę włączyć do kremu, sumuję je i ich gramaturę odejmuję od gramatury fazy wodnej, którą założyłam sobie na początku – czyli 65 g lub 70 g.

Faza C:

Powtarzam z receptury – oleje zimnotłoczone, witamina E, gliceryt różany, witamina B5, jedwab hydrolizowany oraz – konserwant FEOG – 10-15 kropli na 100 g kremu, 2-3 krople olejku eterycznego – używam zazwyczaj olejków may chang, z trawy cytrynowej.

Teraz omówię konkretne składniki

Olivem 1000 – zdecydowałam się na ten emulgator, ponieważ:

  • daje odpowiednią gęstość kremowi (w ilości od 5%) i nie muszę używać gumy ksantanowej. Pamiętaj też o tym, że gęstość kremu zależy również od użycia określonych olejów – sam olej migdałowy powoduje, że krem jest rzadki, dodatek oleju jojoba zwiększa gęstość (zawiera wosk, a w zasadzie olej jojoba to płynny wosk). Zwiększy ci gęstość olej, który ma w swoim składzie kwas stearynowy. Jeśli mimo wszytko nie odpowiada ci gęstość to dodaj do fazy wodnej 0,5 – 1 g włókien pomarańczy. Receptura tego kremu ma odpowiednią gęstość, niczego nie muszę dodawać.
  • dodatkowo nawilża i pomaga utrzymać nawilżenie – osobiście sprawdziłam na swojej skórze kilka emulgatorów i dopiero użycie Olivemu sprawiło, że moja skóra jest długo nawilżona
  • pozwala uzyskać stabilne kremy dla szerokiego zakresu pH, możesz więc robić również kremy z użyciem kwasów
  • jest bardzo łatwym w użyciu emulgatorem, pewnym zwłaszcza dla początkujących. Musisz tylko pamiętać o zrównaniu temperatury fazy wodnej i olejowej. Olivem rozpuszcza się w temperaturze około 70 stopni C. Doprowadź fazę wodną do temperatury 65 stopni C, wlewaj fazę olejową do wodnej, równocześnie mieszając łyżeczką. To emulgator typu O/W – lejesz olej do wody. Jego właściwości pozwalają odwrócić kolejność, czyli wlać wodę do oleju, co jest konieczne dla stabilności kremu z mocznikiem patrz tutaj. Olivem kosztuje ok 36 zł za 100 g, zrobisz z tego 20 kremów 100 gramowych, co oznacza, że jeden krem ma koszt emulgatora 1,80 zł. Nie jest to cena, która zabija, naprawdę warto spróbować.
  • Alkohol cetylowy – jest konieczny dla uzyskania jedwabistości kremu, inaczej kremy „tępią się” na skórze, czyli trudno się rozsmarowywują
  • witamina E – chroni oleje zimnotłoczone przed jełczeniem, ma działanie antyoksydacyjne
  • olej migdałowy lub jojoba – można je podgrzewać do wysokich temperatur
  • olej z róży – został omówiony wyżej
  • olej z zarodków pszenicy – jest źródłem m. in. witaminy E, jest szczególnie polecany dla skóry suchej, z łuszczycą, matowej, szarej. Pobudza krążenie w skórze, co sprzyja wchłanianiu związków czynnych. Nawilża, utrzymuje elastyczność.
  • olej z czarnej porzeczki – zawiera m. in. GLA, kwas gamma-linolenowy, niezwykle istotny dla pięknego wyglądu skóry. Więcej o tym kwasie poczytaj tutaj. GLA wpływa dobrze na krażenie krwi w skórze, łatwo wnika do głębszych warstw, gdzie jest przekształcony w prostaglandyny, a te z kolei przyczyniają się do wolniejszego procesu starzenia się skóry, likwidacji stanów zapalnych, alergii. Jest udowodnione, że osoby z cerą atopową, łuszczycową mają braki tego kwasu. Możesz dodać inny olej, w fazie C, poczytaj o nich w sklepach internetowych i wybierz odpowiedni dla siebie, ja w każdym kremie staram się o obecność oleju z kwasami GLA lub skwalenu
  • Kwas hialuronowy 1,5% – zawiera 3 rodzaje cząsteczek: kwasu małocząsteczkowego, który powoduje zwiększenie nawilżenia na poziomie wewnętrznych warstw skóry, kwasu małocząsteczkowego, który umożliwia szybsze przenikanie substancji czynnych, kwasu wielkocząsteczkowego, który utrzymuje wilgoć w skórze. Kwas ten zakupisz w Ecospa, możesz go stosować do 100%, ja  zastosowałam 15%. Kwas hialuronowy 1,5% oznacza, że do jego produkcji użyto 1,5 g kwasu na 88,5 gram wody, kwas hialuronowy 1% – do jego produkcji użyto 1 g kwasu i 99 g wody, kwas hialuronowy 3% – do jego produkcji użyto 3 g kwasu i 97 gram wody. Możesz sam zrobić sobie kwas i będzie to o wiele tańsze i czasami korzystam z tej możliwości – kwas w postaci proszku zakupisz w zielonym klubie – jest tam też opisane, jak go zrobić, nie zapomnij o konserwacji
  • odwar z żywokostu – zrób zasypując łyżeczkę suszonego żywokostu 100 ml wrzątku, po godzinie przefiltruj. Nie zostawiaj na dłużej pod przykryciem, bo uwolni się zbyt dużo śluzów i krem będzie się wałkował.
  • gliceryt różany – opisałam wyżej
  • witamina B3 – niacynamid, jego niedobór prowadzi do suchej skóry (pelagra), działa przeciwzapalnie, wpływa na zmniejszenie wytwarzania łoju, poprawia ukrwienie skóry, wyrównuje koloryt, redukuje drobne zmarszczki. Można stosować w każdym rodzaju cery
  • witamina B5 – d-panthenol – dobrze współpracuje z witaminą B3, działa łagodząco, nawilżająco, sprawia, że krem łatwiej się rozprowadza
  • hydrolizat protein owsa – nawilża, daje uczucie aksamitności kremowi, sprawia, że łatwiej się rozprowadza

Jeśli zrezygnujesz z jakiegoś składnika (nie możesz zrezygnować z emulgatora, alkoholu cetylowego) to zwiększ ilość wody lub olejów o jego gramaturę. Na przykład, jeśli nie masz witaminy B3 – zwiększ ilość wody o gramaturę tej witaminy.

Jest kilka zasad, których zawsze trzeba się trzymać:

  1. Waż produkty na wadze jubilerskiej, nie kupuj tej najmniejszej, najtańszej, bo szybko się okaże, że ci nie wystarczy.
  2. Będziesz wlewać olej do wody, czyli wszystkie wodne składniki odmierz w zlewce lub słoiku, do którego zmieści się końcówka blendera.
  3. Przygotuj sobie wcześniej 2 łyżeczki, termometry, talerzyk, na który będziesz odkładać niepotrzebne ci w danej chwili rzeczy, zlewki – wszystko spryskaj spirytusem.

Produkcja kremu:

  1. Do zlewki odmierz alkohol cetylowy, Olivem 1000, olej migdałowy (jeśli zdecydowałaś się na jojoba, to wlej również jojobę) – włóż do kąpieli wodnej, trzymaj do rozpuszczenia.
  2. W tym czasie, gdy rozpuszczasz fazę olejową, odmierz do zlewki z szerszym wejściem fazę wodną, najpierw odwar z żywokostu, witaminę B3 – rozpuść ją. Dodaj pozostałe składniki, włóż do kąpieli wodnej.
  3. Włóż termometry do obydwu zlewek i sprawdzaj temperaturę – w olejach powinno być około 70 stopni C, w wodzie może być 65 stopni C.
  4. Wyciąg zlewki i do fazy wodnej wlewaj wąską strużką fazę olejową, mieszaj łyżeczką.
  5. Przełóż do naczynia z zimną wodą zlewkę z nowopowstałym kremem i mieszaj łyżeczką, krem powinien zacząć się studzić.
  6. Włóż końcówkę blendera, ostrożnie, by nie napowietrzyć kremu i zblenduj.  Zobaczysz, jak krem gęstnieje. Wyciąg blender, odstaw na zdezynfekowany talerzyk, wymieszaj krem łyżeczką, odstaw do ostygnięcia.
  7. Zazwyczaj po 2 godzinach przystępuję do fazy C. Wszystkie składniki wyciągam wcześniej z lodówki, by były w tej samej temperaturze, co krem. Połóż zlewkę z kremem na wadze, wytaruj i kolejno odmierzaj składniki z fazy C. Za każdym razem taruj. Niektóre składniki warto odmierzać najpierw na łyżeczkę, żeby nie przekroczyć dawki. Rozsądniejszym pomysłem, szczególnie na początku twojej kremowej drogi byłoby odmierzanie składników fazy C do osobnej zlewki i potem wlanie ich do kremu.
  8. Najpierw wymieszaj delikatnie łyżeczką krem z fazą C, potem włóż uważnie końcówkę blendera i krótko zblenduj.
  9. Przełóż do czystego pojemniczka na krem.

Uwagi

Krem wygodniej się robi w podwójnej ilości, bo mieszanie 100 g kremu jest dosyć trudne, troszkę się go wtedy napowietrza. Do mieszania, jeśli robisz małą ilość – spróbuj użyć mieszadełka do mleka – ściąg z niego sprężynkę, to ona szczególnie napowietrza.

Krem nie musi być całkowicie zblendowany, wystarczy, że na dole ujrzysz zgęstniałą masę, wyciąg końcówkę blendera i oczyść ją z kremu, do którego włóż łyżeczkę i wymieszaj. To wystarczy.

Mam specjalną szpatułkę silikonową, która jest wąska i długa, jest genialna w przypadku użycia do kremów i możliwości oczyszczania końcówki blendera. Możesz ją kupić tutaj.

Jeśli już robisz swoje kremy, artykuł ten będzie tylko jakąś wskazówką, może znajdziesz w nim coś dla siebie. Jeśli dopiero zaczynasz, nie przerażaj się ilością szczegółów, po prostu zrób swój pierwszy krem, chociażby tylko na bazie oleju migdałowego i wody, pozostałe składniki policz jako wodę lub olej, nie możesz zapomnieć o emulgatorze, alkoholu cetylowym i konserwancie. Proces powstawania jest piękny i na pewno zachęci cię do dalszych, bardziej skomplikowanych prób, to naprawdę potrafi zrobić każdy, kogo interesuje temat używania kosmetyków bez szkodliwych substancji. Z przyjemnością pomogę, jeśli dopiero zaczynasz i z uwagą wysłucham twoich propozycji recepturowych, jeśli robisz już swoje własne kremy. Pochwal się swoim składem, niech inni też skorzystają. 🙂

Jeśli nie masz tak silnej chęci, by zrobić krem, możesz go zakupić u mnie poprzez kontakt ziołowej wyspy. Zapraszam też na warsztaty kosmetyczne w czasie wiosennym.

Może po przeczytaniu tak długiego artykułu wyjdziesz na spacer i poszukasz piękna w zaschniętych roślinach? Chwila światła i stają się obrazem wartym utrwalenia, może nie tak spektakularnym jak górskie pejzaże, ale mnie zawsze skłania do chwili zatrzymania.

Zdjęcia są pomniejszone, bo coś mi się przestawiło w komputerze, na ten moment, nie potrafię tego zmienić.

Jeśli nie masz czasu, dostępu do ziół lub z innych powodów jest ci wygodniej zakupić gotowy produkt, to zapraszam do mojego sklepu internetowego, możesz w nim kupić niektóre opisywane przeze mnie produkty. Sklep tutaj.

Dla osób, które zaczynają się poruszać w świecie zielarskim napisałam książkę – „Zioła dla zdrowia, smaku i urody”, jest to sposób przetwarzania roślin oraz mnóstwo przepisów na użycie ziół w kulinarnie, kosmetyce i leczniczo. Książkę zakupisz na przykład tutaj. 

Możesz też wpisać w google jej tytuł i dodać ceneo – wybierz dobrą opcję dla siebie.

 

 

  • Facebook

Jeśli podobał ci się artykuł, udostępnij go znajomym. Pomyśl też o darmowej prenumeracie; mój newsletter to szybki dostęp do nowych artykułów, przepisy tylko dla ciebie oraz sklepowe aktualności i promocje. Na subskrypcję możesz zapisać się tutaj . Dziękuję 💚

23 komentarze

  • Odpowiedz 1 lutego, 2019

    Kasia

    Gosiu ja mam parę pytań, jeśli znajdziesz chwilę na odpowiedź będę przeszczęśliwa 🙂 Czy mogłabym teraz zrobić gliceryt różany z suszonych nasion róży czy nie będzie miał on wartości? Czy taki gliceryt jest gotowy od razu do użytku? Mam jeszcze pytanie o ekstrakty np. owocowe, czy mogę zrobić ekstrakt mlekowy (ringer i kwas mlekowy) z mrożonych malin czy tylko świeże owoce się nadają? i jeszcze jedno 🙂 W której fazie dodaję taki ekstrakt i w jakiej ilości, fazę wodną muszę podgrzać a ekstrakt raczej nie, więc podejrzewam, że faza C i pewnie nieznaczna ilość? Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź, pozdrawiam z bieszczadzkiej krainy i zapraszam na zbiory ziół 🙂

    • Możesz zrobić z suszonych nasion, spróbuj je stłuc w moździerzu najpierw i do gliceryny dodaj solanki 30% albo wody destylowanej, wtedy będzie się łatwiej ekstrahowało. Ekstrahuj miesiąc, od razu jest gotowy. Możesz zrobić z mrożonych. W fazie C dodajesz, tylko ten ekstrakt będzie miał niższe pH, może się rozdwoić krem, próbuj na małej ilości. Więcej możesz dodać do toniku – z 10%.

      • Odpowiedz 2 lutego, 2019

        Kasia

        Dziękuję pięknie 🙂

  • Odpowiedz 12 grudnia, 2018

    Mydlane Inspiracje

    Mój pierwszy krem jaki zrobiłam to właśnie różany.Przepis skomponowałam sama,jak wszystkie inne i jestem z niego bardzo zadowolona 🙂 Róża jest fantastyczna 🙂

  • Odpowiedz 9 lipca, 2018

    Mariola

    Witam Malgosiu:). Pierwsze moje spotkanie z Toba to byla ksiazka Twoja. Potem byl Muchow a w zeszlym tygodbiu warsztaty kosmetyczne w Skrzydlnej. Teraz utrwalajac sobie wiedze doczytuje Twoj blog:). Ale najfajniejsze- bo to cos zupelnie nowego- w nim sa uwagi techniczne- ustaw wszystkie potrzebne produkty i narzedzia, odloz na przygotowany wczesniej talerzyk blender/ łyzeczkę:) tego nigdzie nie znajdziemy. A dobra organizacja pracy przy kosmetyku jest niesamowicie wazna. Twoje uwagi zwracaja uwage na ta kwestie i pomagaja dobrze zrobic kosmetyk prawie w takim stopniu jak sama receptura. Dzieki za te uwagi techniczne:)

    • Ja również dziękuję za twoją obecność na moich warsztatach, za możliwość poznania ciebie i za ten piękny komentarz. Życzę ci wspaniałych odkryć w kosmetyce ziołowej. 🙂

  • Odpowiedz 4 maja, 2018

    Kamila

    Pani Małgosiu, a czy można zastąpić czymś alkohol cetylowy? Unikam go zawsze w kosmetykach ze względu na jego komedogenne właściwości. Niestety moja cera ma tendencję do zapychania

    • Niestety nie wiem, czym można by go zastąpić, dawniej olbrot spełniał tę funkcję, teraz ze względu na ochronę wielorybów, nie pozyskuje się olbrotu. Proszę może spróbować robić krem na zimno, dwufazowy – serum. albo proszę spróbować dodawać d-panthenol – około 2% i 1% hydrolizatu z owsa lub ryżu/pszenicy – działają też poślizgowo, ale nie wiem, czy zastąpią alkohol cetylowy.

  • Odpowiedz 17 kwietnia, 2018

    Kasia

    Krem jest wspaniały i bardzo odżywczy. Moja skóra nie była na niego jednak obojętna i musiała się do niego przyzwyczaić. Z początku używania czułam, że jest jakby rozpulchniona i lekko podrażniona. Zastosowałam przemywanie chłodnym naparem z korzenia lukrecji, który uspokoił moją skórę i teraz jest super. Stosuję więc jedno i drugie tzn. najpierw przemywanie naparem a potem krem. Czuję że skóra jest odżywiona, oczyszczona, napięta i jakaś taka rozjaśniona. Pory się zamykają, przebarwienia znikają a zmarszczki spłycają.
    W wykonaniu bardzo łatwy. Nie używałam nawet blendera tylko wszystko wymieszałam łyżeczką.
    Mam pytanie o kwas hialuronowy. Chciałabym kupić proszek w Zielonym klubie, bo rzeczywiście wychodzi taniej. Rozumiem, że aby uzyskać 1,5 % roztwór należy wymieszać 98,5 g wody destylowanej i 1,5 g proszku. Ponieważ nie zużyję tego natychmiast należy chyba dodać konserwantu. I tu moje pytanie do Ciebie Gosiu: jakiego i ile konserwantu dodać do tego roztworu ?

    • Prawdopodobnie to kwas hialuronowy na ciebie tak zadziałał, możesz więc następny krem zrobić bez niego i zobaczysz, jaka bd reakcja skóry. Wtedy dodaj jako nawilżacza – na przykład betainę (ekstrakt z buraka cukrowego) lub 5% gliceryny. Jeśli chcesz zrobić sama kwas hialuronowy, to zrób sobie stężenie 1% i użyj go do kremu w ilości 10%, bd słabiej drażnił ci skórę. 1 g proszku 99 g wody destylowanej, zasyp proszek, włóż blender, zblenduj, zostaw pod przykryciem na noc, rano będzie klarowny bez bąbelków.Ja bym na twoim miejscu robiła tyle, ile zużyjesz, czyli np 10 g – 0,1 g kwasu hial i 9,9 g wody – na oko. możesz wymieszać ubijaczką do mleka albo rozetrzeć. Jeśli jednak wolisz zrobić większą ilość i zakonserwować to kup np prevaction w zielonym klubie albo DHA BA w zrób sobie krem. Użyj 1% w stosunku do wagi. 🙂

  • Odpowiedz 4 lutego, 2018

    slav

    Czy przy kombinacjach zwraca Pani uwagę na hlb olejów? Czy w gumie ksantanowej jest coś nie tak, że woli Pani użyć więcej Olivem? Wg jakiego klucza dała Pani akurat tyle alkoholu cetylowego? Drażę, bo ostatnio robiłam też krem z przewagą wody i mi nie zgęstniał, ciągle był lejący. Próbuję wytropić błąd.

    • Nie zwracam uwagi na hlb, bo Olivem 1000 jest stabilny w bardzo szerokim hlb. W gumie ksantanowej nie ma nic złego, używam jej odrobiny tylko do kremów do cery tłustej, żeby zagęścić. W przypadku takich kremów konsystencja ich jest szczególnie lejąca, bo używane oleje mają mało kwasu stearynowego. Z przepisu, który podałam uzyskuje się gęsty krem. Gęstość zależy też od ilości Olivem. Jeśli w kremie będzie 80% wody, to już będzie on rzadszy, stąd do balsamów używa się mniej Olivem, więcej wody. To, ile się używa danego składnika sprawdzam w opisie w beautyever, eccospa itp.

  • Odpowiedz 30 stycznia, 2018

    Anna

    Dzień dobry.
    Mam do pani pytanie odnośnie składników użytych przez panią w tym kremie ale i w innych. Do tej pory wykonywałam kosmetyki na własnych wyciągach. Teraz chcę zakupić inne oleje.i półfabrykaty.Ale mam problem. Problem dotyczy producentów półfabrykatów. Na stronach sklepów nie widzę danych producentów,ani nawet kraju z jakiego pochodzą.Na podstawie tego co widzę na stronach sklepów z półfabrykatami doszłam do wniosku, że ktoś zakupuje duże partie towaru, rozdziela na mniejsze porcje i sprzedaje. Ale na temat tego kto przepakowywuje też nie ma informacji na stronach sklepów. I obawiam się jakości owych towarów. I moje pytanie. Czy na półproduktach , których pani używa podany jest producent,jego adres, atest, kraj z którego to pochodzi? Widzę,że sklepy naklejają swoje nalepki na półfabrykatach, ale mi to nic nie mówi ani na temat tego jak,gdzie powstały ani jak dotarły do sklepu. Np. nic nie widzę na temat tego jak są ekstrahowane i czym suche ekstrakty roślinne, albo kto jest producentem olejków. Kupiłam kilka półproduktów na których widniej tylko naklejka sklepu. Nie daje mi to żadnej informacji na temat jakości tych wyrobów. Nie są przeznaczone na kosmetyki, więc je zużyję. Natomiast do wykonania kosmetyków chcę mieć zwyczajnie dobre produkty. Proszę o odpowiedź. Jak wygląda to w przypadku pani zakupów. Nie chcę mieć tylko złudnego wrażenia, że to co kupuję jest dobre. Od kilku dni szukam informacji w internecie na temat tego jak dopuszczane są do handlu półfabrykaty, jak są sprawdzane, czy istnieje jakikolwiek nadzór i jakiekolwiek wymogi. Ale moje poszukiwania są bezowocne.

    • Aniu, hurtownie sprowadzają towar z innych hurtowni, najczęściej zagranicznych i rozlewają – np oleje – w pomieszczeniach dopuszczonych przez Sanepid. Każda strona powinna udostępnić kartę produktu, jest to ich obowiązek. Podobnie, jak gdy kupuje pani chleb, to ma prawo zobaczyć kartę produktu. Na stronie hurtownie nie muszą tego zamieszczać. Jest prawdą, że z niektórymi sklepami nie ma kontaktu – w tym sensie, że nie odpowiadają na maile i zapytania. NIe wiem, też, czy hurtownie mają obowiązek umieszczenia w karcie nazwy kraju, z którego pochodzi dany olej. Mogę polecić sklepy, z którymi jest kontakt, – np esent, e-fiore, sunnivamed, zrób sobie krem, zrób swój kosmetyk. Niektóre z nich są droższe.

  • Odpowiedz 26 stycznia, 2018

    Kasia

    Gosiu, postanowiłam wykonać ten krem samodzielnie. Czy zamiast hydrolizatu protein owsa (którego nie mogę dostać) mogę użyć hydrolizatu protein jedwabiu ?
    I jeszcze pytanie o konserwant: czy zamiast FEOG można użyć DHA BA ?

    • Kasiu, bardzo się cieszę z twojej próby. Możesz użyć obydwu składników zamiennie. Proteiny owsa kupuję w zielonym klubie. Tam jest też konserwant Prevaction, który ma w składzie phenoxyetanol występujący w FEOG – wychodzi taniej. Trzymam kciuki. 🙂

      • Odpowiedz 28 stycznia, 2018

        Kasia

        No ale właśnie w Zielonym klubie są niedostępne proteiny owsa (ktoś chyba wykupił wszystko ?) i dlatego pytałam czy zamiennie mogą być proteiny jedwabiu.

  • Odpowiedz 22 stycznia, 2018

    Ania

    A czy u Pani można kupić taki krem różany? Jeśli tak to proszę o odp na mojego maila anka8@konto.pl Pozdrawiam.

  • Odpowiedz 21 stycznia, 2018

    Patrycja

    Małgosiu, kolejny inspirujący przepis. Bardzo lubię czytać Twoje posty. Są bardzo ciekawe i wciągające jak historie z happy endem 🙂

    • Ha, ha. Mam nadzieję, że tym szczęśliwym zakończeniem będzie twój własny krem. 🙂 Dziękuję ci Patrycja.

Zostaw odpowiedź