Czarny bez w kuchni
Bzowe szaleństwo zawładnęło mną w ciągu kilku dni. Zerwane kwiaty z krzewów najpierw przerobiłam na gliceryty i maceraty olejowe do użytku kosmetycznego, by wziąć się z zapałem do nowej formy przetwórstwa – fermentacyjnego. Niezmiernie jestem ciekawa efektów wina bulgoczącego już w gąsiorku. Mam nadzieję na wino białe, delikatne w smaku, noszące smak kończącej się wiosny, bo kwiaty czarnego bzu to równocześnie zapowiedź nadchodzących letnich upałów.