Pod rozkwitłym krzakiem czarnego bzu spowiła mnie fala lekko duszącego, słodkiego zapachu – to już stanowcza zapowiedź lata. Przyszło ciepło i nieustanne fale światła, zapachów i barw. Już nam tu kwiecień nic nie przeplecie. Zrywam delikatnie baldachy kwiatów, całe dłonie mam złote. Spowita słodkim zapachem, w aurze złotego pyłu cieszę się z nadchodzącego lata. Jakież było moje zdziwienie, gdy przeczytałam, że prasłowianie wierzyli w cudowną moc tego zapachu i swe gorączkujące dzieci zanosili pod kwitnący krzew, by w swym dobroczynnym mikroklimacie odzyskali zdrowie. Badania wykazały, że kwiat bzu czarnego zawiera olejek eteryczny z kwasem walerianowym, który ma działanie uspokajające. Ja też się tak czuję pod krzakiem bzu. Mam ochotę tylko trwać, chłonąć zapach i magiczny urok chwili.
Dawne wierzenia
Cudowne właściwości lecznicze kwiatów, owoców, liści i korzenia bzu czarnego były znane od dawna, ale równocześnie bez występował w opowieściach związanych z czarami i śmiercią. W starożytnej Irlandii wystarczającym dowodem na to, że bez czarny jest drzewem magicznym był fakt, że jego owoce trzymają się na nim jeszcze w grudniu. W Anglii zabroniono palić w piecu drewnem z bzu, gdyż mogłoby to sprowadzić diabła, który zatkałby komin. Wierzono też, że ponowne zakwitnięcie bzu na jesieni sprowadzi śmierć osoby młodej. Wieszano na krzaku owoce jarzębiny, by odczynić czary. Czym mógł być spowodowany strach ludzi? Przypuszczam, że środowiskiem, w którym rósł bez – podmokłe lasy i łąki, lekko duszący zapach, czarne, lśniące owoce, których nawet niekorzystna aura nie potrafiła zniszczyć. Ale bez względu na strach, ludzie zawsze wiedzieli o leczniczych właściwościach bzu. Już w średniowieczu napar z kory służył paniom jako herbatka odchudzająca, a napar z kwiatów jako środek napotny i moczopędny.
W jakim celu możemy użyć
kwiatów z czarnego bzu?
Po pierwsze – dla przyjemności:
Letni szampan ze złotym pyłkiem – może być dla dzieci.
Najpierw zajmiemy się przyjemnością. W Anglii picie napoju z kwiatów Elder przyniosło tradycyjny już napój zwany przez Anglików Elderflower Cordial. Wyspiarze zamknęli w butelce niezwykły zapach kwiatów czarnego bzu, a komórki dzikich drożdży, które mieszkają w płatkach przeprowadzają nam fermentację. W efekcie powstaje napój lekko gazowany, podobny do szampana o niezwykłym aromacie, który nawet w zimie przypomni nam o cieple, a pryskające bąbelki sprawią, że ogarnie nas fala letnich wspomnień.
A więc przygotujmy się do dopieszczenia naszych zmysłów.
Zrywamy kwiaty z rozwiniętymi i częściowo rozwiniętymi baldachami kwiatów. Nie mogą być zielone i nie mogą być już brązowe. Delikatnie umieszczamy w koszyku, uważając na pyłek – to w nim są komórki drożdży. Po przyjściu do domu rozkładamy na papierze baldachy, zostawiamy na godzinę – to czas dla żyjątek, by opuściły kwiaty. Kwiatów nie myjemy!
W słoiku do kiszenia ogórków lub 5-litrowej butli po wodzie mineralnej umieszczamy 15-20 baldachów kwiatów oraz 1-2 cytryny pokrojone w plastry. Gotujemy 5 litrów wody i rozpuszczamy w niej 1/2 kg cukru lub do ciepłej wody wlewasz mały słoik miodu i rozpuszczasz. Letnią wodą zalewamy kwiaty. Najlepiej użyj do produkcji swego kordiału wody źródlanej, miękkiej, bez jonów wapnia i magnezu – łatwiej uwolnią się związki decydujące o smaku i zapachu.
Całość szczelnie zamykamy i odstawiamy na 6-8 dni. Pojawi się piana – to oznaka fermentacji – nasze bakterie pracują. Po tygodniu napój przecedzamy i zlewamy do butelek plastikowych, 1,5 litrowych, nie dolewamy do końca butelki. Butelki zakręcamy i umieszczamy w chłodnym miejscu. Z biegiem czasu napój będzie tracił na słodyczy, a zyskiwał na procentach. Jeśli wolimy mieć napój dla dzieci – bezprocentowy – to wystarczy, że go zamrozimy w butelkach plastikowych, np po wodzie mineralnej.
Wersja druga, prostsza produkcji szampana: Kwiaty bzu zalewamy posłodzoną, letnią wodą – tak, jak wyżej, dorzuć cytrynę pokrojoną w plastry. Zakręcamy butlę (ja robię w butelkach 5-litrowych po wodzie mineralnej). Po 24-36 godzinach przelewamy macerat bzowy przez lejek i gazę lub filtr do mleka do butelki 1,5 litrowej. Nie dolewaj do końca, zostaw 7 cm wolnej przestrzeni, zakręć, odstaw do chłodnej piwnicy. Nastąpi cicha fermentacja, po otwarciu butelki popłynie bąbelkowy płyn. Na dno każdej butelki możesz wrzucić 10 rodzynek ekologicznych, pomoże to fermentacji, ale bez rodzynek też się zrobi. Nie możesz płynu zlewać do butelek szklanych, gdyż ciśnienie może rozsadzić szkło, które rozsypie się w drobne szczątki. Co kilka dni sprawdzaj swoje butelki, czy nie za bardzo napęczniały. Jeśli będą pękate, to odkręć delikatnie zakrętkę, by upuścić powietrze.
Robiłam szampan obydwiema metodami, ta druga jest wygodniejsza.
Warunki niezbędne, by szampan się udał:
- Czystość słoja.
- Zauważyłam, że jeśli kwiaty bzu były często podlewane deszczem, to jest na nich mniej dzikich drożdży, częściej rozwijają się patogeny – szampan może sie nie udać.
- Ze względu na możliwy rozwój patogenów lepsza jest metoda druga.
Po drugie:
Do wspomagania leczenia
Napary z kwiatów bzu czarnego stosuje się w jako środek:
- napotny w leczeniu chorób infekcyjnych, do zbijania temperatury. Ma podobno silniejsze działanie niż kwiat lipy, herbatka działa też moczopędnie
- uszczelniający ściany naczyń włosowatych i zwiększający ich elastyczność, co jest niezwykle istotne dla osób np z pękającymi naczynkami, również przy przeziębieniach
- do przemywań oczu w stanach zapalnych
- do płukania gardła
Suszenie
W miejscu czystym ekologicznie ścinany baldachy kwiatów i suszymy w temperaturze pokojowej, nie na słońcu, w trakcie suszenia przekładamy kwiaty. Nie wkładajmy do piekarnika, bo się przypalą, co mnie się udało zrobić. W ten sam sposób suszymy liście krzewu bzu (właściwości napotne, moczopędne, wzmacnia odporność na choroby zakaźne). Ususzone kwiaty przecieramy na sitku, by pozbyć się szypułek łodyżek, pozostałą miazgę z kwiatów delikatnie przesypujemy do torebki lub słoika, oznaczamy, podpisujemy i umieszczamy w suchym miejscu. Na mały słoiczek potrzeba około 40 kwiatów.
Napar
1 łyżkę ususzonych kwiatów zalewamy wrzątkiem, przykrywamy spodkiem kubek. Pijemy po 10 minutach naciągania. Jest to niezastąpiony i pyszny napój, który można posłodzić łyżeczką miodu i podawać dzieciom w trakcie przeziębień. Podobnie robimy herbatkę z liści.
Jeszcze ciekawostka:
Na gałęziach bzu czarnego można znaleźć narośl, którą zwie się bzowym uchem. Jest to grzyb jadalny, ale w naszej kuchni niepopularny. Cenią tę narośl kucharze chińscy i wykorzystują do swoich potraw dla jego waloru opierającego się na chrząstkowym charakterze.
Jaa
A co z sambunigryną i podobnymi substancjami zawartymi w surowym dzikim bzie? Wszędzie są podawane informacje, że te substancje pochodzące z owoców i kwiatów niszczy tylko wysoka temperatura. Inaczej zamieniają się w organizmie w cyjanowodór.
Małgorzata Kaczmarczyk
Niszczy je też proces fermentacji, który tutaj zachodzi. Można być spokojnym.
Piotr
Jeszcze załapie się z czarnym bzem w tym roku 🙂 Dziękuję 🙂
Łucja
Dzień dobry,
Właśnie zlałam mojego szampana do butelek. Na degustację czekamy do wieczora, ale pachnie trochę jak cydr 🙂 mam dwa pytania:
1 myślę nad nastawieniem jeszcze jednej porcji. Czy myśli Pani że mogz cytryn przed wyciśnięciem zetrzeć skórkę i dodać ją do kwiatów? Kusi mnie cytrusowa nuta
2 czy ma Pani na blogu jeszcze inne przepisy na tego rodzaju lekkie fermentowane naojr alkoholowe?
Pozdrawiam i dziękuję za przepis,
Łucja
Małgorzata Kaczmarczyk
Oczywiście można dodać skórki cytrynowej, nie wiem tylko, czy chemia, którą zostały potraktowane skórki nie zabije drożdży, chyba że są to cytryny ekologiczne. wydaje mi się, że nie ma innych przepisów, są w książce, ale robi się je podobnie. Najczęstsze jest użycie kwiatów bzu, gdyż zawiera on najwięcej drożdży w pyłku. Aby pobudzić fermentację w innych kwiatach można dodać ekologicznych rodzynek, częściej wstrząsać, można też spróbować dodać własnoręcznie zrobionego zakwasu – chyba o tym pisałam w artykule o piwie mniszkowym.
Magdalena Kaczmarczyk
Dzień dobry Pani Małgosiu, dopiero zaczynam przygodę z czarnym bzem, więc mam parę pytań odnośnie produkcji szampana. (dużo pytań 🙂 )
Czy mogę nastawić szampan w balonie do wina z rurką fermentacyjną ?
Rozumiem, że wtedy przelewam szampana do butelek także po 7 dniach?
Wyczytałam w którymś komentarzu, że jeżeli dodam w części ksylitolu zamiast cukru to szampan sie straci na słodyczy. Czy erytrol też się sprawdzi?
Jak długo można przechowywać szampana w chłodnym miejscu ? Czy jest to możliwe, żeby był zdatny do spożycia przez cały rok, do następnego lata?
I jeszcze jedno pytanie, po jakim czasie ustępuje intensywne gazowanie i pęcznienie butelek ?
Widziałam także u Pani na blogu przepis na wino z kwiatów bzu, czy mocno różni się w smaku od szampana? Podejrzewam, że nie jest tak gazowane 🙂
Małgorzata Kaczmarczyk
Z rurką raczej nie, ciężko będzie wyciągnąć kwiaty. Lepiej dawać do dużego garnka, butli pięciolitrowych – po jednym dniu wyciągnąć kwiaty i przelać do butelek plastikowych – przez sitko – w tej sytuacji drożdże juz zaczną pracować. Proszę nie zbierać kwiatów po deszczu – jest mało drożdży w kwiatach. Dodajemy tylko cukier – to nie ma znaczenia, czy jest to „zdrowy” cukier, bo i tak zostanie „zjedzony”. Przechowywać można 2-3 miesiące, nie dłużej, stopniowo będzie tracił lekką słodycz, stanie się wytrawny – nie jest to smaczne i ważna rzecz – on będzie cały czas pracował, co może poskutkować wybuchem. Mnie się to zdarzyło, siła jest tak duża, ze rozrywa plastikową butelkę. Co jakiś czas trzeba schodzić do piwnicy i odkręcać butelki, żeby się odgazowały. Wino nie jest smaczne, pięknie pachnie bzem, ale w smaku już nie ma tego zapachu. Ale można go zrobić i potem macerować w nim różne zioła.
Marzena
Mam pytanie. Po jakim czasie pojawia sie alkohol w szampanie i jak dlugo moze on stac w piwnicy? Odgazowywalam dzis butelki w piwnicy aby ich nie rozsadzilo. Czy trzeba to robic parokrotnie?
Małgorzata Kaczmarczyk
Alkohol pojawia się po ok 7 dniach. Butelki trzeba odgazowywać wtedy, gdy stają się napęczniałe, nie da się dokładnie powiedzieć, kiedy, to zależy od ilości pyłku i drożdży w nim bytujących. Każdego roku jest inaczej. Ja sprawdzałam co 5-7 dni.
Sylwia
Pokusiłam się o zrobienie szampana jest świetny niezaprzeczalnie. Pojawił się mały problem i zastanawiam się co zrobić, tak jak w przepisie po 8 dniach zlałam do butelek plastikowych tak 1/3 ich objetości i na dzień dzisiejszy przeraża mnie to co się w środku dzieje (hihihihi) one ledwo wytrzymują tyle gazu się wytworzyło. Zastanawiam się w jaki sposób to uratować? Czy kupić najtańszy „szampan” z plastikowym korkiem i przelać ten mój. Czy wypuścić gaz i on na nowo się zrobi. Pierwszy raz robiłam to cudo i nie wiem jak z nim postępować A nie chciałabym aby doszło do wybuchu 😉 i trochę za kwaśne dla mnie
Pozdrawiam
Małgorzata Kaczmarczyk
Jeśli zbyt kwaśne to proszę dodać mocno stężonego syropu, pewnie drożdże zjadły już cukier. Szampan w miarę upływu czasu kwaśnieje – to naturalny efekt fermentacji. Napęczniałe butelki proszę delikatnie (!!) odkręcać i wypuścić gaz. W momencie gdy dodasz cukier, to znowu będzie szampan produkował bąbelki, trzeba co jakiś czas sprawdzać stan napęcznienia i wypuszczać gaz – tyle, żeby butelka poluzowała i zniknęły oznaki wielkiego napęcznienia. Cieszę się, że się udało. 🙂 Cukier najlepiej dodać w postaci ostudzonego syropu.
Sylwia
Dziękuję bardzo ,tak zrobię buziaki
Sławomir Brzozowski
Wszystko pięknie. Bardzo ładny blog, opisy i przepisy. Jenak Pani Małgorzato – plastikowe butelki??? NIE! i jeszcze raz NIE! Wygodne – owszem, ale wygodne jest też jeżdżenie samochodem po bułki do sklepu i kupowanie śmieciowego jedzenia w marketach 😉 O tym jak łatwo substancje z polietylenu, itp. przenikają do substancji które się w nich przechowuje (zwłaszcza tych fermentowanych/gazowanych) nie będę pisał, bo to znajdzie Pani w internecie. Pozdrawiam
PS. Ja robię wino z kwiatów bzu 🙂
Małgorzata Kaczmarczyk
Ja też robię wino z czarnego bzu. To jest pomysł na fermentowany napój, który ciągle pracuje, plastikowe butelki są po to, by móc to kontrolować, szklane pękają. Oczywiście nie każdy musi ten napój robić.
Sara
W sobotę wg tego przepisu (robiłam z cytrynami) zrobiłam 2 nastawy w 5l słoikach. Fermentacja nie ruszyła, ale czytałam komentarze i że to lekko gazowane itp, więc nie doszukiwałam się w tym problemu, ale dzisiaj zauważyłam że po wierzchu w jednym słoiku pływają białe kłaczki. W drugim kwiaty na powierzchni lekko się zabrązowiły. Poza tym w tym słoiku gdzie pojawiła sie pleśń mam wrażenie, że jest ciemniejsze. Czy to już jest do wylania, albo jak to uratować?
Robię to pierwszy raz, ale strasznie się napaliłam, bo wygląda świetnie.
Z góry dziękuję za odpowiedź 🙂
Małgorzata Kaczmarczyk
Trudno mi powiedzieć, czy tam jest pleśń, jeśli tego nie widzę. Przecedź wszystko przez sito perlonowe do butelek plastikowych (zostaw kilka cm od góry) i schowaj do piwnicy lub chłodniejszego miejsca. Sprawdź po kilku dniach (5-7). Jeśli zrobiło się lekko gazowane o zdecydowanym dobrym smaku, to jest ok. Jeśli smak ci nie odpowiada, to wylej. Najlepiej sprawdzić to zmysłem smaku. 😉 Na drugi raz możesz dodać na spód trochę rodzynek suszonych na słońcu, żeby wzmóc fermentację. Brązowe kwiaty są ok.
FILIP
Jeśli jest to pleśń to napój nie nadaje się to spożycia, pleśnie potrafią być dla nas bardzo niebezpieczne, polecam poczytać o mykotoksynach. Nawet jeśli się przecedzi i oddzieli strzępki pleśni, to toksyny i tak są już w całym napoju. Co do fermentacji to mogła nie ruszyć, albo przebiegła na tyle szybko że nie zauważyłaś, ten szampan powstaje dzięki fermentacji dzikich drożdży znajdujących się na kwiatach bzu, może się tak zdarzyć że na tych które dodałaś było ich na tyle mało że nie rozpoczęły fermentacji. Dlatego w przypadku tego napoju poleca się go obserwować i jeśli w ciągu 3 dni nic się nie dzieje, należy dodać drożdży np. szampańskich lub winnych, do kupienia bez problemu.
Małgorzata Kaczmarczyk
Filip, oczywiście że jeśli to jest pleśń to jest do wyrzucenia. W odpowiedzi napisałam wyraźnie, że jesli nie widzę to nie potrafię stwierdzić, czy to jest pleśń.
Monika
A ja wczoraj piłam u koleżanki przepysznego szampana z kwiatów bzu, ale zeszłorocznego :-). Pięknie przetrwał w piwniczce od zeszłego roku, ale w takich butelkach, jak to czasem są sprzedawane piwa, z takim klipsem, jak dawno temu były sprzedawane piwa, czy nawet wódki. Jak butelka była otwierana, to pięknie „strzeliło”, jak zwykle przy otwieraniu szampana (dymek uszedł), żadnego wulkanu nie było. Niebo w gębie 😀. Dziś nastawiam sama 😀
Małgorzata Kaczmarczyk
Szampan ma rzeczywiście niezwykły smak, cieszę się, że przetrwał w szkle. 🙂
Viwal
Bardzo dziękuję za szybką i konkretna odpowiedz pozdrawiam ciepło
viwal
Ja mam pytanie chcę zrobić tego szampana ale ten przepis jest trochę nie jasny czy limonki okrawacie ze skórki bo ona daje dodatkową gorycz ,a druga sprawa to czy cukier rozpuszczacie w ciepłej wodzie i zalewacie.
Małgorzata Kaczmarczyk
Zaraz poprawię. Limonki i cytryny nie musisz kroić w plastry, ja tak zrobiłam dla ładnego zdjęcia. Wystarczy wcisnąć sok z cytryny. Cukier należy wcześniej rozpuścić w ciepłej wodzie, zalewasz wodą najwyżej letnią. 🙂
Janek2
Witam! 1. Czy ten szampan z kwiatów bzu można za pasteryzować? 2. Zrobiłem we wrześniu br. sok z owoców bzu czarnego. Można ten sok za pasteryzować i jak długo w zamknięciu szczelnym przechowywać?
Małgorzata Kaczmarczyk
Witam cię Janku. Odpowiedź na pierwsze pytanie: szampana nie pasteryzuje się. Utrzymuje się jego trwałość być może poprzez ciśnienie, jakie płyn wytwarza – podobnie jest chyba z piwem. Sok z owoców bzu czarnego jak najbardziej można pasteryzować lub wlewać gorący do słoików – wtedy nie pasteryzować. Przechowywać można około rok czasu. 🙂
lucia
…a u nas w dymionku pędzimy sobie winko z kwiatu bzu…w naszej okolicy jest go na lekarstwo, a jeśli już jest, to mało kto się chce nim podzielić, ale koniec końcem zdobyliśmy i od 2 tygodni pięknie sobie pracuje w jednej ze sypialni 🙂 dodaliśmy pomarańcze i parę gozdzików, to eksperyment, ale czy to nie o to chodzi w naszym życiu ? …pogoda mu sprzyja w fermentacji , a i jest piwniczka na wyklarowanie.. :)… szampana nigdy nie robiliśmy ,z pewnością zrobimy… wygląda smakowicie , słonecznie …wydaje się jakbyś całe słoneczko zamknęła w tym słoiczku z cytrynką i baldachami ..pięknie, zdjęcia i forma ich przekazania jest absolutnie zachęcająca do tworzenia mikstur… ukłony za wyczerpujący wpis :)..napiszę jakie winko wyszło..a może będzie okazja je kiedyś wspólnie wypić u nas,na ogrodzie 🙂 ? kto wie… pozdrawiam ł.
Małgorzata Kaczmarczyk
Och, bardzo się cieszę z waszego winka, mój szampan nie wyszedł, bo akurat byłam w rozjazdach. No i myśl o wspólnym probowaniu jest przemiła. 🙂
Agnieszka
Witam, mój „szampan” próbowałam zrobić w 10l słoju z 8l wody i proporcjonalnie reszty składników, nie miałam limonki więc włożyłam tylko cytryny pokrojone w plastry. Cukier trzcinowy. Postawiłam w ciemnym ale niezbyt chłodnym miejscu ok.20oC. Po tygodniu nie zauważyłam żadnej piany ani zbytnich bąbelków. Zostawiłam jeszcze na 3 dni. Otworzyłam i stwierdzam że gazu brak, pachnie jak u kolegi – ogórkowo, smakuje słodko-kwaśnie, lekko octowo. Płyn nie jest przeźroczysty tylko mleczno-mętny. Co teraz? Czy to się jeszcze nadaje do dalszej obróbki?
Małgorzata Kaczmarczyk
Prawdopodobnie było mało drożdży na kwiatach, uzyskałaś po prostu lekko sfermentowany napój bzowy. Można dorzucić drożdży winiarskich i zrobić wino. Można przecedzić do słiczków i zapasteryzować je. Mnie też w zeszłym roku w jednym słoju wyszło coś takiego. Zamroziłam to w butelkach plastikowych i miałam napój na zimę, dodawałam do niego soku z cytryny i czasami jakiegoś kompotu. To nie jest zepsute, to jest lekko sfermentowane.
Lila
Krzew bzu akurat rośnie pod moim oknem więc koniecznie chciałam jakoś go wykorzystać, Twój przepis trafił idealnie w czas i potrzebę;)
Przepis przetestowałam i ja i poczęstowani domownicy oraz znajomi i wszyscy są jednogłośni, lemoniada jest PRZEPYSZNA. Ja tylko trochę więcej cytryn dałam, bo lubię kwaśny smak. Jedną rzecz też zrobiłam inaczej. Zastanawiałam się czy mocno zakręcać korek od butli, bo u Łukasza Łuczaja w „Dzikiej kuchni” w podobnym przepisie było ostrzeżenie przed rozsadzeniem butli w przypadku odcięcia możliwości wydostawania się gazu. Stchórzyłam i nie dokręciłam korka. Wyszło i tak na tyle pysznie tyle, że dużą część lemoniady zamroziłam, ale zastanawiam się jak to jest z tą groźbą rozsadzenia butli.. bo jednak wizja bąbelków jest kusząca.. 🙂
Małgorzata Kaczmarczyk
Cieszę się, że przepis się przydał. Ja po prostu zakręciłam butelki, nie rozsadziło. 🙂 A może mi się udało. 😉
Lila
No właśnie ciekawe czy to było szczęście czy te ostrzeżenia są przesadą:D
Hej
Hej, a ja mam takie pytanie, zrobiłem sobie w plastikowych butelkach takiego szampana, pojawiła się biała piana, dużo gazu, po 7 dniach otworzyłem zamiarem przelania do małych butelek i… Zapach jest taki jak wody z kiszonych ogórków ;D W smaku lekko kwaśne, ale całkiem dobre. Zastanawiam się po prostu czy nie jest aby zepsute, czy tak ma to pachnieć?
Małgorzata Kaczmarczyk
Takie powinno być – lekko kwaśne, smaczne, gazowane. Jeśli nie gazowane, to mamy po prostu sok do napojów. Zlewać proszę może za pomocą wężyka, żeby nie wlewać trotów, a na następny raz lepiej użyć wiaderka z kranikiem http://www.winodomowe.pl/product-pol-178-Pojemnik-fermentacyjny-35-L-kranik-uszczelka.html – wypełnić wodą do 2/3 wysokości. Pozdrawiam.
Hej
Dzięki! Zmylił mnie ten zapach troche, oczywiście całość miałem zamiar przelać przez sito, ale wężyk też mam.
Małgorzata Kaczmarczyk
Powodzenia.
Ela
Witam!
Tym razem moje pytanie dotyczy szampana z dzikiego bzu 🙂
W czwartek rozpoczęłam produkcję. Proporcje wszystkich składników zrobiłam zgodnie z przepisem (na 15 l), użyłam ładnych pylących kwiatów i wody mineralnej, wszystko umieściłam w plastikowej beczce (takiej jak do kiszenia kapusty – wcześniej nie używanej), zakręciłam i aż do dzisiaj nie zaglądałam. Dzisiaj chciałam sprawdzić jak postępuje proces a tam niemiła niespodzianka – na powierzchni pojawiły się plamy białej pleśni! Na kwiatach i limonkach (limonki były wyszorowane i wyparzone). Zapach jest bez zmian (czuć ocet winny i kwiaty bzu). Postanowiłam wybrać te ogniska pleśni i zmienioną kolorystycznie pierwszą warstwę kwiatów, zamieszałam i odstawiłam.
Moje pytanie brzmi czy jest jeszcze szansa na uratowanie szampana? Czy pojawienie się pleśni wszystko przekreśla? Takie ręczne zbieranie na pewno w 100% nie usunęło jej z powierzchni nastawu…. 🙁 Proszę o odpowiedź. Byłabym szczęśliwa gdyby okazało się, że jest jeszcze nadzieja dla mojego szampana…
Małgorzata Kaczmarczyk
Powinien być biały nalot – to właśnie warstwa pracującyh grzybów, które dokonują fermentacji. Teraz po prostu pocekaj jescze kilka dni i zlej to w środę, czwartek, daj znać, co wyszło. Nie wiem, co będzie, jeśli pozbierałaś tę warstwę z kolonią pracującyh mikroorganizmów.
Ela
Tylko to nie był biały nalot a białe „futerko” pleśni… Tę warstwę grzybów wyobrażam sobie raczej jako białą, lepką pianę, a w tym przypadku były to takie ogniska pleśni…
Po czym poznam, że mimo tego szampan jest OK i warto go rozlac do butelek (nie chcę podtruc siebie i rodziny)?
Małgorzata Kaczmarczyk
Myślę, że warto spróbować płyn – pleśń czuć. W zasadzie to ciśnienie, jakie się wytwarza w naczyniu jest dosyć duże i pleśń nie powinna wniknąć do środka. Na przyszły raz przestrzegaj kilku zasad: naczynie powinno być szklane, emaliowane lub kamionkowe, przykrywasz pokrywką, zbiornik jest napełniony w 4/5. Nie wiem, co było przyczyną wytworzenia pleśni u ciebie. Daj znać, czy smak jest ok. ?
Ela
Uroczyście donoszę, że produkcja szampana zakończyła się sukcesem!!!
Po odkręceniu beczułki okazało się, że pleśń już się nie pojawiła. Przywitało mnie wesołe syknięcie, a na powierzchni znajdowała się wzorowa piana 🙂
W smaku napój był orzeźwiający i smaczny. Całość przelałam do szklanych butelek i odstawiłam w chłodne i ciemne miejsce. Po trzech dniach okazało się, że dwie butelki eksplodowały! Dobrze, że stały w ustronnym miejscu i nikomu nic się nie stało… Strasznie się zmartwiłam, że to już koniec i reszta butelek też eksploduje, ale na szczęście na tym się skończyło. Już po trzech dniach napój był bardzo zgazowany i doskonały do picia. Troszkę przypominał gazowany napój grapefruitowy (lekka goryczka limonek i soku cytrynowego)
Rodzinka wystawiła pozytywną opinię i wspólnie ogłosiliśmy mobilizację zbierania kwiatów na jeszcze jeden nastaw. Było trudniej bo większość bzów już przekwitła, ale nie ma to jak dobra motywacja 🙂 Dziki bez to wspaniała roślina, na jednym krzaku znajdują się już przekwitnięte baldachy, a tuż obok są nowe świeżutkie kwiaty. Udało się nam nazbierać jeszcze 60 baldachów na kolejny nastaw.
Tym razem wszystko przebiegło OK. Tylko zastosowałam małą sztuczkę, przez pierwsze trzy dni wstrząsałam beczką (bez odkręcania wieczka) tak by nie dopuścić do pojawienia się pleśni. Przez kolejne dni już nie ruszałam beczki i takim sposobem uzyskałam 15l wspaniałego trunku.
Tym razem brakło mi szklanych butelek i cześć powędrowała w plastikowe butelki po gazowanej wodzie mineralnej – na razie żadne nie eksplodowały 😀
Szampan z bzu jest wspaniały! Kolejny obowiązkowy punkt w sezonie 🙂
Bardzo dziękuję za przepis i wszelkie wskazówki.
Pozdrawiam serdecznie!
Małgorzata Kaczmarczyk
Dziękuję za tak wspaniały wpis. Jeśli posmakowało, to na przyszły rok można kupić widaerko z kranikiem do produkcji. Pozdrawiam serdecznie. 🙂
Pharmazon
Dlaczego zalewamy kwiaty letnią wodą, a nie gorącą? Czy sambunigryna ma szansę się rozłożyć w takich warunkach?
Małgorzata Kaczmarczyk
nią albo zimną wodą, ponieważ nie chcemy zniszczyć dzikich drożdży. Sambunigryna rozkłada się w wyniku procesu fermentacji.
Jolanta
Witam! Przywiozłam dziś następną porcję kwiatów z czarnego bzu, szampan się robi.
Z pierwszej porcji zrobiłam syrop, który robię już od 20 lat. Nawet moje koty go lubią.
Napiszę o wrażeniach gdy szampan będzie gotowy.
Dziękuję za przepis.
Małgorzata Kaczmarczyk
A ja zabieram się teraz za syrop – szampan już gotowy. Warto też ususzyć na przeziębienie. 🙂
Ela
Może to wina plastikowej beczki (choc przeznaczonej do kiszenia kapusty i ogórków więc odpornej na różne kwasy) lub tego, że beczka na 30l, a ja przygotowałam 15 litrów nastawu. Za dużo powietrza i może takie warunki sprzyjają pleśni….
Beczka nie jest przezroczysta więc dzisiaj musiałam odkręcic wieczko i zajrzec co słychac. Tym razem mile się zaskoczyłam, pojawił się ładny zapach, na kwiatkach jest biała pianka i wszystko wygląda OK.
Teraz pytanie co z mieszaniem całości? Czy gdybym codziennie całośc lekko przemieszała (tak aby kwiatki na wierzchniej warstwie były obmywane i konserwowane przez ten słodki płyn) byłoby to z korzyścią dla szampana?
Przepraszam, że tak dopytuję ale u mnie bez już praktycznie przekwitł i nie mam drugiej szansy.
Małgorzata Kaczmarczyk
Może tak być, że to wina nastawu – za dużo powietrza. Ja bym już tego nie mieszała i nie odkrywała – odkrywanie też doprowadza powietrze. Po 6 – 7 dniach odcedź i ponownie spróbuj smak – pleśń ma zdecydowany smaak, trudno się pomylić. Trzymam kciuki.
Renata
Fermentacja alkoholowa ma miejsce w warunkach beztlenowych a octowa w warunkach tlenowych.Zeby nasz szampan się udał w butli trzeba zostawić mało powietrza i codziennie nią pomieszać /nie otwierając/ oczywiście.Octowy zapach i smak świadczy o fermentacji octowej.Za dużo powietrza lub na kwiatach było za mało drożdzy ,lub jedno i drugie.Oczywiście się nie zatrujemy ,otrzymamy ekologiczny ,delikatny ocet z kwiatów bzu 🙂 .Tylko smak będzie nie szampański 🙂
Jestem po wielu sezonach z szampanem z kwiatów bzu.Udanych i nieudanych.Zawsze warto powąchać kwiaty,z jednych krzewów pachną cudnie z innych mniej.Im więcej pyłku tym większa gwarancja,że będą dzikie drożdze.
Małgorzata Kaczmarczyk
Tak dokładnie jest, dziękuję za podsumowanie.
Aneta
Jupiiii! Butla wyglądała niepozornie, ale gdy odkręciłam zakrętkę usłyszałam złowrogi syk i zawartość ostro ruszyła w górę! W porę dokręciłam i potem powolutku, p po cichutku…. Pierwsza porcja trafiła do kielicha (a jakże!) i …. AMBROZJA!!! DELICJA!!!! PEŁNA REWELACJA!!!! Zapas zabutlekowany a ja truchcikiem pognałam na łąki po kolejne baldachy!
Małgorzata Kaczmarczyk
Bardzo się cieszę, to moja pierwsza relacja ze zrobionego szampana. Ja też dzisiaj dorywałam bez na proszek na gorączkę i na syrop. Szampan już zakorkowany. 🙂
Tomek
dzisiaj zrobiłem co prawda nie dałem do słoiku bo takowego nie znalazłem , ale wcisnąłem wszystko do butelki 5 litrowej myślę ze na 5 dni to bedzie oki , pytanko czy ta butelka ma być w ciemnym zimnym miejscu przez te 7 dni ? I póżniej rozlewamy do buteleczek i dajemy w chłodne miejsce ? 10 – 15 stopni ? ma też być w ciemnym ?
Jak wszystko bedzie grało to pojutrze robię kolejne partie 😀
Małgorzata Kaczmarczyk
Njapierw nie musi być w ciemnym, zimnym miejscu. Jak przelejesz do butelek po 7 dniach, to wtedy powinna być w ciemnym, zimnym miejscu – można też zamrozić, ale wtedy procenty nie będą szły w górę. 🙂
Magdallena
Witam bardzo serdecznie 🙂 Wspaniały wpis o wspaniałej roślinie 😀 Mam tylko jedno pytanie… Czy wypróbowała Pani wersję z ksylitolem? On działa grzybobójczo (sprawdziłam skuteczność na drożdżówce- wszystko zdechło 😛 ) mam więc obawę, że te naturalne drożdże nie wykonają swojej roboty w takim towarzystwie..? pozdrawiam Magda
Małgorzata Kaczmarczyk
Bardzo słuszna uwaga. Nie wypróbowałam na ksylitolu. Jeśli ma właściwości grzybobójcze, to rzeczywiście wszystko na nic. Proponuję w takim razie miód, tylko najmniej aromatyczny (lipowy?) lub słód ryżowy lub pszenny (są też najmniej aromatyczne). Z reguły ja stosuję cukier, dorzucam do przepisów miód i ksylitol, dla ludzi, którzy nie używają cukru. A z ksylitolem spróbuję zrobić na małej ilości i dam znać.
Szkatułka Cook
Kończymy przygodę z bzem czarnym? Jak to? Moja dopiero się zaczyna … powolutku, nieśmiało lecz świadomie i z dużym zaufaniem. Jestem na etapie próbowania tych złotych szampanów, naparów, soków u innych oraz polowania na krzaki bzu w swojej okolicy bo jak się okazuje wcale nie jest to takie proste :-). Zawsze je widziałam i było ich pełno … tak było jak nie wiedziałam do czego służą i jakie bogactwo kryją. Teraz gdy poszukuję … zniknęły, albo ktoś już krzak z baldachimów ogołocił. Najczęściej podziwiam przepiękne i dorodne kwiatostany z okna pędzącego pociągu …. chciałoby się wyskoczyć 🙂
Pozdrawiam autorkę niesamowitego bloga i dziękuję za atmosferę i niesamowitą energię, którą znalazłam na Ziołowej Wyspie 🙂
Małgorzata Kaczmarczyk
W Krakowie bzy już kończą kwitnąć, ale w mojej wsi, w Beskidzie Wyspowym zaczynają, z czego się ogromnie cieszę, bo zdążę narobić duży zapas szampana – gdy rodzina przeczytała wpis, to zaczęli się dobijać. Miałam jeszcze niedawno podobne problemy z bzem, który się schował, ale z okien samochodu – znalazłam i nawet mój mąż stał się specjalistą w poszukiwaniach. Mam nadzieję, że ci się uda i bzy wyjdą z ukrycia.
Dziękuję ci bardzo za tak wiele pozytywnych przymiotników określających to, co piszę. To zawsze wielka radość, gdy znajdzie się zainteresowanych odbiorców.
Asia
Szampana już nie mogę się doczekać 🙂 Tym bardziej, że zanim przyjedziemy zyska na procentach 😀
Małgorzata Kaczmarczyk
Znasz nas – nie sądzę…
Ziołowy Podcast Fiony
Najpierw na Herbiness teraz tutaj chyba trzeba w końcu ten szampan zrobić :>
Małgorzata Kaczmarczyk
Nie ma wyjścia. To jest po prostu pyszne.