Czy macie też tak, że o czymś myślicie i nie możecie urzeczywistnić postanowienia i to nie takiego w rodzaju – „Nie będę już się objadać słodyczami’ – rozumiem, że to jest trudne. Rozumiem, bo sama podjadam. Myślę raczej o prostym postanowieniu w rodzaju – zrobię sobie krem do rąk albo – od jutra zacznę pić zioła zamiast herbaty. Nawet nie codziennie, tylko czasami. Już kupujesz liście malin, porzeczek, owoce jarzębiny (dokładny przepis tutaj) ale coś ci przeszkadza zaparzać tę herbatę.
Odruchowo sięgasz po zwykłą, czarną i myślisz – a to następnym razem, albo w ogóle nie myślisz, tylko pijesz czarną. Potem orientujesz się, że chyba trochę czasu już minęło. Hmm… Czy te zioła są jeszcze ważne? Minął prawie rok, to chyba już nie…
Lekko zawstydzona/y wyrzucasz je do kosza. A może należysz do tej grupy ludzi, którzy doskonale wiedzą, że nie będą pić ziołowej herbaty, smarować nogi maścią ziołową, więc i tak nie kupujesz składników, bo sprawa stracona. Chyba że jesteś tym szczęśliwcem, który planuje i działa? Jeśli tak, to szczere gratulacje – brawo!! Ja ciągle się tego uczę. Reasumując – herbatki ziołowe już piję, maceraty alkoholowe też, ale z tymi kosmetykami to zawsze miałam pod górkę. Aż w końcu przyszła taka potrzeba – opryszczka i wysuszone usta.
Działamy!
Już wcześniej wspominałam, że nagietek leczy wirusa herpes, który opryszczkę powoduje, więc zakupiłam olejek nagietkowy na internecie, ale nie polecam. Własnoręcznie zrobiony olejek jest zdecydowanie bardziej nasączony związkami czynnymi nagietka, co widać gołym okiem. Naprawdę niewiele kosztuje trudu, żeby go zrobić. Wystarczy wsypać suszone płatki nagietka do oleju rafinowanego (będzie nam dłużej służył0, nierafinowany ma ograniczoną datę ważności) i codziennie wstrząsnąć, trzymać w cieple przez 2 tygodnie – to jest maceracja na zimno. Jeśli nam się spieszy, to radzę w kąpieli wodnej wykonać macerację na ciepło, czyli potrzymać garnuszek z nagietkiem i olejem w garnku z wrzącą wodą, ustawionym na lekkim gazie przez 20-30 minut. Nazajutrz możemy powtórzyć procedurę, potem dokładnie przecedzić przez sitko. Dla uzyskania większej zawartości związków czynnych warto zrobić na uzyskanym maceracie powtórną macerację, czyli proces zacząć od nowa. Więcej o maceracji olejem tutaj.
Do balsamu na usta wykorzystam masło shea, wosk pszczeli (nie używaj, jeśli jesteś uczulona) oraz olejek nagietkowy.
Masło shea jest produkowane z pestek owoców drzewa masłosz Parka, które rośnie na afrykańskiej sawannie. Masło pochodzi z rozgniecionych nasion owoców drzewa. W Afryce masło shea służy głównie do jedzenia, smażenia oraz w celach leczniczych. Do Europy zostało przywiezione przez podróżnika Mungo Parka (stąd nazwa drzewa). Masło shea jest używane w przemyśle kosmetycznym jako doskonała baza do kremów, balsamów, szminek, szamponów. Masło jest tłuste, ale wchłania się głęboko i doskonale nawilża skórę suchą. Pomaga również w uelastycznieniu skóry, nawilżeniu włosów, leczeniu cellulitu, reumatyzmu. Zawiera wit K, która powoduje rozluźnienie mięśni, co może przynieść ulgę we wszelkich napięciach mięśniowych, leczy pęknięcia skóry na piętach. Ze względu na szerokie spektrum zastosowań dobrze łączyłoby się z takimi ziołami, jak np pokrzywa (reumatyzm) i przywrotnik (skóra).
Wosk pszczeli jest produkowany przez pszczoły. Stanowi znakomity dodatek do kremów, szminek, balsamów, w których pełni rolę emulgatora, łączy to, co trudno się łączy, czyli wodę z tłuszczem, ma właściwości antyseptyczne. Może uczulać. Dla takich osób proponuję użycie wosku Jasne że tak, zaraz to umieszczę w artykule – dla uczulonych. Możesz też zastosować wosk Carnauba lub sojowy. Z wosku produkuje się świece, które spalają się bezdymowo i korzystnie wpływają na ujemną jonizację powietrza. Ładnie pachną i eliminują zapach dymu papierosowego.
Olejek z nagietka – regeneruje skórę, pomaga uporać się z takimi problemami jak łuszczenie, rozstępy, szorstkość, wrażliwość, suchość, egzemy. Ma właściwości antyoksydacyjne oraz sprawdzoną skuteczność do walki z wirusem opryszczki – herpes. Przy czym w tym ostatnim przypadku dobrze byłoby połączyć kurację z piciem wywaru z nagietka, który przygotujemy w bardzo prosty sposób – wystarczy 1 łyżkę płatków nagietka zalać wrzątkiem i przykryć na 10 minut. Więcej informacji o nagietku znajdziesz tutaj.
Doskonałym sposobem na uśpienie wirusa opryszczkowego jest miód propolisowy, podaję przepis za S. Korżawską. Do pół litra płynnego miodu wlej buteleczkę propolisu, wymieszaj i stosuj codziennie po 1 łyżeczce 2 razy dziennie między posiłkami.
A teraz już super nawilżająca i lecząca maść do ust.
Maść do ust
W kąpieli wodnej (miska/garnuszek emaliowany w garnku z wrzącą wodą) rozpuszczamy wymienione wyżej składniki w proporcjach:
2 płaskie łyżki masła shea
2 płaskie łyżki olejku/maceratu nagietkowego
1/3 łyżeczki wosku pszczelego
Możesz też dodać kilkanaście kropli ulubionego olejku zapachowego.
Teraz następuję część magiczna – składniki łączą się ze sobą, wosk pomału rozpuszcza się. Delikatnie mieszamy i lekko przestudzoną maź wlewamy do przygotowanych, wyparzonych pojemniczków na balsam. Oczywiście wszystkie naczynia, ktore używamy są wyparzone. Jako konserwantu możemy użyć wit E w kroplach w proporcji 1:100, czyli 1 kropla wit E na 100 kropli maści/płynu, który chcemy zakonserwować. Oczywiście nie liczę kropli, robię to szacunkowo – przeliczam na łyżeczki. W przepisie użyłam mniej więcej 8 łyżeczek płynu, przyjmuję, że jest to 10 łyżeczek, a więc powinnam użyć 1/10 łyżeczki wit E. Szacunek był moim ulubionym działem matematyki.
Oto jest – nasza maść do ust z właściwościami silnie regenerującymi delikatny naskórek ust oraz walcząca z opryszczką. Można jej użyć również wtedy, gdy opryszczka nas nie dosięgnie. Nagietek i masło shea doskonale poradzą sobie z trudnymi warunkami pogodowymi, jakie się zdarzają w zimie.
Dla pokonania opryszczki warto zrobić też macerat alkoholowy z płatków nagietka. Pamiętajcie tylko, by trzymać go później w ciemnej buteleczce lub w szafce/lodówce. W świetle związki czynne utleniają się.
Ania
Małgosiu a czy można do tej maści dodać roztwór 7% z propolisu żeby jeszcze wzmocnić działanie? Ile byś dodała na podane proporcje jeśli tak? Z góry dziękuję 🙂
Małgorzata Kaczmarczyk
Spróbuj 5% propolisu. Możesz też dodać miód.
ola
Dzień dobry, chciałabym się dowiedzieć jaka jest trwałość takich naturalnych kosmetyków? Nie ma tam konserwantów czy innych substancji zabezpieczających…w ciągu jakego czasu powinno się zużyć np. taki naturalny krem czy balsam do ust? Z góry dziękuję :)))
Małgorzata Kaczmarczyk
Do kosmetyków z częścią wodną dodaję konserwant – jest to zazwyczaj kwas dehydrooctowy i alkohol benzylowy (DHA BA) lub phenoxyetanol. Do kosmetyków z fazą tłuszczową (jedynie) możesz nic nie dodawać, chyba że zawierają oleje zimnotłoczone, wtedy 1% witaminy E wystarczy, by przedłużyć ważność kosmetyku o kilka miesięcy.
Milena
Dziękuję za przepis na balsam, bo własnie – ku swojemu zdziwieniu! 🙂 – odkryłam w swojej szafce ładną flaszeczkę oleju nagietkowego, który sama zrobiłam chyba w zeszłym roku (mam nadzieję, ze nie stracił swoich właściwości?) A gdyby tak zamiast masła shea zastosować olej kokosowy? Tak czy inaczej będę próbować, bo właśnie mi się skończył balsam do ust 🙂
Olejek nagietkowy też skutecznie prostuje zmarszczki. Moja znajoma (dojrzała jak dobre wino), by to sprawdzić, przez kilka dni smarowała połowę górnej wargi olejkiem, a drugą nie! I widać było różnicę!
Małgorzata Kaczmarczyk
Olejek nie stracił swoich właściwości, powinien być przechowywany w ciemnym miejscu, więc szafka jest ok. 🙂 Olej kokosowy jak najbardziej może być. Nagietek to naprawdę niezwykła roślina, cieszę się, że ma coraz więcej zwolenniczek.
After Korpo
Gosiu, kusisz tym przepisem. Dzięki takim blogom jak Twój moja wiedza o ziołach i naturalna apteczka znacznie się powiększa. Mam tylko problem z przechowywaniem, bo pudełka zajmują dużo miejsca, saszetki się niszczą, ciężko mi jest już z nimi utrzymać porządek, a ja lubię jak jest ładnie… 🙂 Mam genialny pomysł na przechowywanie, tylko poszukuję szalonego stolarza, który zrealizuje ze mną swój pomysł i biznes gotowy hehe.
Małgorzata Kaczmarczyk
Agnieszko, mam podobny problem – lubię, jak jest ładnie. Nawet dzisiaj ponownie uskuteczniałam moje pomysły na zagospodarowanie ziół – na razie w szufladach i słoikach. Ale w głowie też mam pomysł – na ziołowy kredens. Mam taki stary, tylko go odnowić i mogę się bawić w „pannę apteczną” – no, już nie pannę. 😉 Jak już coś zrealizujesz, to daj znać, może razem biznes ukręcimy. 😉
Marta
Małgosiu, jestem pod wrażeniem że tak sprytnie to ogarnęłaś…..jak zrobiłaś więcej tego cudownego specyfiku to chętnie przygarnę na swoje usteczka hahaha.
Jak tak dalej pójdzie to jesteśmy świadkami narodzin drugiej Heleny Rubinstein 🙂
Trzymam kciuki 🙂
Małgorzata Kaczmarczyk
Bym została heleną R, to musiałabym mieć jej charakter, a to ma mało kto. 😉 Mazidełko przytrzymam dla ciebie. 🙂
Koronkowa Komandoska ;-)
Właśnie zmagam się z wieloletnim odruchem używania herbaty czarnej – mam dokładnie tak jak napisałaś! Kombinuję, że może po prostu podmienię miejscami puszki z herbatami – zamiast walczyć z nawykiem, lepiej go wykorzystać do swoich celów. Oby się udało! Najpierw muszę zorganizować sobie puszki odpowiednie na moje herbatki.
Dzięki za wiadomość odn. masła shea – muszę wypróbować, bo poszukuję wszystkiego co ma właściwości nawilżające, na cerę i na włosy.
A co do herbatki z nagietka – jest obrzydliwie gorzka, i ma właściwości rozkurczające – działa jak No-spa.
Małgorzata Kaczmarczyk
Ja już zdecydowanie nie pijam herbaty czarnej, chyba że w u kogoś. Uwielbiam napój imbirowy i nim się najczęściej raczę. Popijam też pokrzywę i szałwię. Nagietek mnie nie odstrasza – lubię gorzkie smaki, ale nie wiedziałam, że działa jak Nospa – dzięki. 🙂 Cieszę sę, że cię zmotywowałam – naprawdę warto. 🙂
Ananda
Piękny artykuł 🙂 Dziękuję Małgosiu! Ja też robię balsam do ust sama, już od 3 lat 🙂 Jeden z nich to: masło kakaowe, kokosowe, wosk pszczeli po 2 g + olejek migdałowy, witamina E oraz wanilia…
Małgorzata Kaczmarczyk
Dziękuję za twój przepis. Te własnoręcznie zrobione doskonale nawilżają usta, głęboko się wchłaniają. Są zdecydowanie lepsze od kupnych. 🙂