Zgłębianie tajemnic roślin to moja duchowa ścieżka. Wydeptana przez przodkinie. Wiedźmy, zielichy, akuszerki, szeptuchy, babki, uzdrowicielki. Łączy mnie z nimi wspólna zielona nić. Miłości do ziół. Praktykowanie sztuki zielarskiej rodzi we mnie poczucie niczym nieograniczonej obfitości. Dobrostanu. I wdzięczności wielkiej jak kopuła nieba. Radości tak autentycznej, że dusza we mnie śpiewa. Łąki, lasy, pola i ogrody to moje świątynie…
Miałam szczęście dorastać w domu, gdzie bliski kontakt z naturą był czymś najcenniejszym. Z moją mamą, Ireną każdej wiosny zrywałyśmy młode listki szczawiu na nadwiślańskich łąkach. W okolicach Nocy Kupały zbierałyśmy ziele dziurawca. Z tatą, Tadeuszem poznawałam tajemnice lasu, grzybobrania. Całą rodziną wędrowaliśmy po leśnych ostępach w poszukiwaniu jagód, albo huby brzozowej, która miała uleczyć raka bliskiej nam osoby. Dzięki nim, mocno nadgryziona zębem czasu furtka wiodąca do starej sztuki ziołolecznictwa została uchylona. Od wczesnego dzieciństwa paliła mnie ciekawość, co się za nią kryje. Już wtedy, mimo że urodzona w mieście, pragnęłam zamieszkać blisko natury. Podglądać ptaki, dotykać miękkich liści roślin, wdychać tajemny zapach leśnego poszycia, budzić się gdy wstaje dzień i kłaść się, gdy słońce chyli się ku zachodowi. Poczuć naturalny rytm ziemi. Wzywały mnie trawy, kwiaty, liście, zapraszały zwierzęta, wołała cała przyroda.
W moim przypadku nie było przełomu życiowego w stylu „od korporacji do domu na wsi”. Mój cel od dziecka był mocny i jasny. Wiedziałam kim chcę być, w jaki sposób żyć i krok po kroku realizowałam tę wizję. Zaczęło się od wolontariatu w gospodarstwach ekologicznych, gdzie m.in. zajmowałam się pracą w ogrodzie, wypasaniem i dojeniem kóz, robieniem serów, czy pieczeniem chleba. Potem wraz z przyjaciółmi zaangażowałam się w budowanie sieci Wiejskich Alternatywnych Społeczności i zakładanie ekowioski. Przez wiele miesięcy mieszkałam w stodole, w warunkach cudownie prostych i surowych. To właśnie cenię – namacalność życia, samowystarczalność, odcięcie się od konsumpcji, a wszystko okraszone poczuciem wspólnoty. Ta inicjatywa w pewnym momencie przestała istnieć, ale nawiązane wtedy przyjaźnie trwają do dziś. A potem kupiłam własne, ponad stuletnie gospodarstwo. Na pustkowiu, otoczone polami i łąkami. Wielka otwarta przestrzeń. Siedlisko żurawi, saren i zajęcy. I tu dopiero poznałam smak ciężkiej pracy fizycznej, która na wsi niemal nigdy się nie kończy. Szczególnie gdy jesteś szczęśliwą, chociaż czasem też bardzo zmęczoną, posiadaczką wielkiego ogrodu, a pod swoją pieczą masz gromadę zwierząt. Jeśli pragniesz zamieszkać na wsi porzuć jej landrynkową wizję lansowaną przez czasopisma. Praca na wsi brudzi, boli od niej kręgosłup, masz odciski na rękach i czasami po prostu wszystkiego dość. Ale i tak nie zamieniłabym tego miejsca na żadne inne.
Gospodarstwo, w którym mieszkam stanowi dla mnie żywe, doskonale wyposażone, zielone laboratorium. Jest miejscem, gdzie wciąż odkrywam tajemnice roślin, eksperymentuję z biodynamicznymi metodami uprawy i sporządzam ziołowe lekarstwa, kosmetyki i pachnidła. Od wiosny do jesieni dni spędzam z rękami w ziemi doglądając ziół i warzyw. W moim ogrodzie Księżyc jest doradcą. Wyznacza mi czas siewu, zabiegów pielęgnacyjnych, czas zbioru. Taka praktyka wpisuje się w wartości, które są dla mnie ważne – pełnię troski o rośliny, ich uzdrawiający potencjał, smak i aromat.
Jestem przy tym, jak to kiedyś ujął mój znajomy, wiedźmą z papierami. Bo oprócz codziennej ziołowej praktyki równie ważna jest dla mnie solidna wiedza akademicka. Dlatego nie tylko uczę innych pięknej sztuki ziołolecznictwa podczas moich warsztatów, ale i sama wciąż poznaję tajniki fitoterapii. Ukończyłam studia magisterskie na kierunku biologia na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jestem absolwentką rocznego kursu zawodowego „Zielarz-Fitoterapeuta” w Krośnie oraz studiów podyplomowych „Zioła w profilaktyce i terapii” na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu. Obecnie studiuję na kierunku „Zioła i nutraceutyki – ich znaczenie dla gospodarki i zdrowia” na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu.
Nieustannie jestem ciekawa roślin. Trudno zliczyć ile czasu spędziłam w towarzystwie tych milczących, zielonych istot. Fascynujących swoją tajemniczością i odmiennością. Za każdym razem kiedy ruszam na łąki, do lasu, kiedy zbieram zioła, aby potem z wdzięcznością w sercu sporządzić z nich cenne remedia zawsze wsłuchuję się w ich historie… I kilka lat temu postanowiłam podzielić się nimi z innymi. Tak oto narodził się pomysł na napisanie ziołowej księgi. Takiej, którą sama chciałabym przeczytać. Pisanej nie tylko umysłem, ale i sercem. Praca nad nią okazała się przedsięwzięciem wielkim jak ocean. Czytanie dziesiątek badań naukowych, przeglądanie źródeł etnobotanicznych. Czasem płynęłam swobodnie niczym zanurzona w ciepłych, przyjaznych wodach płodowych w łonie matki. Odnajdywałam rytm, a pisanie szło jak z płatka. Innym razem fale przybierały na sile, pojawiały się trudności i zniechęcenie. Co było dla mnie bardzo ważne podczas tworzenia? Przyjazna przestrzeń. Bo jak pisała Virginia Woolf w swoim eseju 90 lat temu: „Kobieta musi mieć […] własny pokój, jeśli ma uprawiać twórczość literacką”. I nie tylko wtedy… Z własnej przestrzeni płynie ogromna siła.
Efektem dwóch lat pracy jest 416-stronicowa książka „O czym szumią zioła”. Nazwałam ją podręcznikiem, bo mam nadzieję, że czytelnicy uznają, że zawsze warto mieć ją przy sobie, pod ręką. Pisałam ją z myślą o tych wszystkich dociekliwych i wymagających adeptach ziołolecznictwa pragnących dogłębnie zrozumieć jego istotę, poznać tajniki prawidłowego sporządzania ziołowych remediów i tajemnice roślin. To prawdziwie szczodra dawka naukowej wiedzy doprawiona szczyptą historii ziół, etnobotaniki i moich własnych doświadczeń w pracy z roślinami. O konsultację naukową książki poprosiłam Panią prof. dr hab. n. farm. Irenę Matławską z Katedry i Zakładu Farmakognozji Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Ku mojemu zaskoczeniu zgodziła się, co potwierdziło odwieczną prawdę, że zawsze warto mieć odwagę i mierzyć wysoko. A gdy Robert Rient, jeden z moich ulubionych pisarzy zaproponował napisanie recenzji książki zadziała się prawdziwa magia. Jeśli idziesz za głosem serca, robisz to do czego jesteś stworzona, to wszechświat zawsze Ci sprzyja.
POBIERZ SPIS TREŚCI KLIK
W książce dzielę się z Tobą wiedzą jak prawidłowo przygotowywać ziołowe remedia. Piszę
również o tym, na jakiej zasadzie zioła działają na nasz organizm, o prawidłowym zbiorze,
suszeniu i zamrażaniu ziół, o zielarskiej etyce, kierowaniu się ideą lokalności i
sezonowości w pracy z roślinami, o tym dlaczego zioła świeże są bardziej skuteczne od
suszonych, o jakości ziół, w tym tych w torebkach ekspresowych, bezpieczeństwie
stosowania ziół, o tym dlaczego rozdrabnianie ziół przed użyciem jest takie ważne.
Przedstawiam też 25 gatunków roślin leczniczych (wg alfabetu – począwszy od aksamitki
do jasnoty białej). Każdej roślinie poświęcam kilkanaście stron, więc jeśli jesteś
dociekliwa/y to z pewnością będzie to niczym kojący balsam na Twoją głodną ziołowej
wiedzy duszę. O kolejnych roślinach napiszę w następnych tomach – planuję wydać ziołową trylogię 🙂
POBIERZ ROZDZIAŁ KSIĄŻKI KLIK
Książka napisana jest soczystym i pięknym językiem (bo rośliny jak najbardziej na to
zasługują) i zilustrowana zdjęciami własnoręcznie przygotowanych przeze mnie ziołowych
remediów.
Pragnę, aby ziołolecznictwo rozprzestrzeniało się od domu do domu jak nurt pięknej,
czystej, nieujarzmionej rzeki. Nasza historia splata się z pędami roślin w mocnym uścisku.
Kwiaty, liście i owoce znaczą ślady naszych przodków.
Niechaj rośliny zakorzenią się w Twoim sercu niczym w żyznej glebie, a miłość do nich,
podlana czułością i żarem, wykiełkuje jak piękny kwiat.
Zapraszam Cię do wspólnej ziołowej podróży. Posłuchaj o czym szumią zioła…
Przedsprzedaż książki potrwa od 1 czerwca do 27 lipca 2020. W tym czasie kupisz ją w
promocyjnej cenie i możesz liczyć na darmową przesyłkę.
PRZEJDŹ NA STRONĘ KSIĄŻKI klik
Przyroda jest największą apteką świata. Prawdopodobnie możemy w niej znaleźć lekarstwo na każdą trapiącą nas dolegliwość. Problem polega na tym, że niestety nasza znajomość roślin, mimo że koegzystujemy z nimi od wieków jest bardzo znikoma. Pragnę, aby ziołolecznictwo rozprzestrzeniało się od domu do domu jak nurt pięknej, czystej, nieujarzmionej rzeki. Nasza historia splata się z pędami roślin w mocnym uścisku. Kwiaty, liście i owoce znaczą ślady naszych przodków.
Nic nie napełnia mnie takim szczęściem jak codzienne odkrywanie tajników Zielonego Świata Roślin. Wszystko, co mnie do nich przybliża, każda nowa informacja czy obserwacja to wielki dar. Doświadczanie ich wszystkimi zmysłami jest jak podróż w nieznane, najbardziej czarowne zakątki, gdzie na każdym kroku czeka nas niespodzianka… Ta wędrówka nigdy się nie kończy, a jej nieodłącznym towarzyszem jest zachwyt.
Zapraszam Cię do wspólnej ziołowej podróży. Posłuchaj o czym szumią zioła… Niech moc roślin będzie z Tobą!
Ruta Kowalska
Więcej o książce możesz dowiedzieć się tutaj klik
Prowadzę stronę klik
Znajdź mnie na FB i Instagramie @ZiolawPelni
mottozmotka
Gratuluję wydania książki! Zapowiada się wspaniale. Solidna dawka wiedzy, piękny język i estetyczna oprawa graficzna.
Małgorzata Kaczmarczyk
Dziękuję za te wszystkie karmiące słowa. Mam nadzieję, że to moje ziołowe dziecko pokochasz równie wielką miłością jak ja. Pozdrawiam ziołowo Ruta