Długo się czeka na pierwsze liście żywokostu. Wypatrywanie w zielonej łące niewiele daje, ale jak już pojawią się lekko szorstkie, podłużne liście – wiemy, gdzie kopać, by poprosić tę cudowną roślinę o część korzenia dla zdrowia lub urody. Łatwo nauczyć się rozpoznawać roślinę, której niezwykła moc tkwi w korzeniach – w maju, gdy pojawią się fioletowe kwiaty, będzie królowała na łące. Jeśli masz taką możliwość, zostaw część korzenia i posadź koło swojego domostwa – dzięki temu zawsze będziesz mieć lekarstwo pod ręką.
Z liści też można przyrządzić gliceryt lub macerat olejowy – mają mniej związków czynnych niż korzeń, ale również je zawierają. Będę robić krem żywokostowy, bardzo odpowiada mi jego działanie mocno nawilżające, regenerujące komórki, co sprawia, że nadaje się do użycia do każdej cery – oczywiście trzeba wtedy dobrać odpowiednie oleje. Mam skórę suchą, miejscami normalną, będę używała maseł, olejów odpowiednich do tego typu skóry. Oprócz glicerytu żywokostowego zrobię odwar z korzeni żywokostu i nagietkowy macerat olejowy na bazie rafinowanego oleju kokosowego. Po kolei omówię, w jaki sposób zrobić półprodukty.
Gliceryt do maści żywokostowej
Wykonujemy go z użyciem alkoholu – dla lepszej ekstrakcji związków i wygodniejszego wyciśnięcia przez gazę. Przepis tutaj.
Gliceryt żywokostowy do kremu
Robimy tak samo, jak do maści, ale ja drobniej rozdrabniam korzenie żywokostu, żeby ułatwić ekstrakcję i jedynie zwilżam alkoholem, gliceryt do maści ma sporą część alkoholu.
Rozdrobnioną masę żywokostu zwilż alkoholem, odstaw w zamkniętym słoiku na pół godziny. Wymieszaj, wlej glicerynę kosmetyczną 99,5% w stosunku 1:1, wymieszaj, zakręć. W zasadzie to gliceryny musi być trochę więcej niż 1:1, żeby dało się to potem wycisnąć.
Słoik opatul bawełną lub ręcznikiem papierowym – dla ochrony przed światłem. Co kilka dni przemieszaj zawartość. Gliceryd jest gotowy, gdy zrobi się czarny, co nastąpi po około 4 tygodniach. Taki półprodukt ma trwałość rok, powinien być przechowywany w miejscu ciemnym. Ja wlewam swoje gliceryty do ciemnych butelek, podpisuję i chowam do kredensu. I jeszcze jedno – wyciskanie jest dosyć trudne, ponieważ jest to gęsta, lepiąca się maź. Wyciskasz przez poczwórnie złożoną gazę albo najpierw przetrzyj przez sitko perlonowe, potem wyciśnij przez gazę. Odstaw na dzień w zakręconym słoiku. Jeśli na dole zbiorą się roślinne drobinki, przelej do czystego słoiczka – rób to uważnie, by nie przelać drobinek na dnie. Możesz też pominąć gliceryt przy tworzeniu kremu i zrobić go na samym odwarze z korzeni – to jest pomysł na krem z wykorzystaniem półproduktu glicerynowego, jaki ja mam zawsze. Jeśli nie masz glicerytu z żywokostu, dodaj po prostu do kremu czystą glicerynę albo taki półprodukt glicerynowy, który masz – gliceryt rumiankowy, lepiężnikowy, wierzbownicowy, pokrzywowy – wg potrzeb twojej skóry.
Do wyciśniętej masy żywokostowej wlej 150 ml wody przegotowanej, niskozmineralizowanej, wymieszaj, dodaj łyżkę octu jabłkowego lub soku z cytryny, masz tonik do twarzy. Trwałość tydzień, przechowuj w lodówce.
Odwar z korzeni żywokostu
Zamiast korzeni możesz użyć też liści, łodyg i kwiatów. Ważne, by zrobić mocno skoncentrowany odwar lub – jeśli z liści – to napar. Rozdrobnioną masę roślinną zalej wrzącą wodą destylowaną lub przegotowaną niskozmineralizowaną i – w przypadku liści, kwiatów – przykryj na 30 minut, w przypadku korzeni – utrzymuj w stanie wrzenia przez 5-7 minut, przykryj na 30 minut. Przecedź, odmierz potrzebną ilość, resztę użyj do toniku, czyli zakwaś octem jabłkowym lub sokiem z cytryny, dodaj łyżeczkę gliceryny. Resztką odwaru, naparu możesz też spłukać sobie włosy – z dodatkiem octu lub soku z cytryny.
Nagietkowy macerat olejowy
Do zrobienia maceratu olejowego wykorzystałam rafinowany olej kokosowy dlatego, że moja skóra dobrze go toleruje. Rafinowany używam, by móc go podgrzewać do wysokiej temperatury bez straty związków oleju. Jeśli chcesz mieć bogactwo związków również oleju, to użyj oleju jojoba – możesz go podgrzewać nawet do temperatury 300 st. C, jest to olej dobry dla każdego typu skóry. Możesz też użyć zimnotłoczonych olejów: np konopnego, ale wtedy musisz zrobić macerację na zimno, która trwa około 2 tygodnie. Sposób klik. Olej konopny jest doskonały, ale ma jedną wadę – musi być świeży, gdyż szybko się psuje. Świeży olej konopny i inne oleje zimnotłoczone kupisz tutaj. Zawsze, jak robię maceraty olejowe to zastanawiam się, co w danej chwili mam na składzie ziół i olejów i podejmuję decyzję co do sposobu macerowania – na zimno czy na ciepło i wtedy decyduję, jaki rodzaj oleju użyję. Jeśli potrzebuję szybko dany macerat – robię na gorąco, jeśli mogę czekać 2 tygodnie – na zimno. Omówię sposób szybki – na gorąco.
W kąpieli wodnej stop w słoiku olej kokosowy, wrzuć płatki nagietka (użyłam suchych). Stosunek ilościowy – płatków tyle, by były przykryte olejem. Zakręć słoik i trzymaj go w kąpieli wodnej przez 2-3 godziny, zostaw do ostygnięcia. Temperatura w środku powinna być około 60-80 st. C. Uzyskasz to wkładając słoik do wrzącej wody i utrzymując wodę w stanie gorąca, lekkiego parowania, co zapewni stopień 2 w kuchence indukcyjnej, elektrycznej. Macerat olejowy przecedź przez sitko, potem przez poczwórnie złożoną gazę lub filtry do mleka, odstaw podpisany w ciemne miejsce. Nagietek można używać do każdego typu skóry, więcej o nim tutaj.
Ważne – możesz zamiast maceratu olejowego z nagietka użyć maceratu olejowego z korzeni żywokostu, uzyskasz wtedy całe spektrum związków żywokostu, ja tego nie zrobiłam, bo nie posiadałam suszonego korzenia żywokostu, a na takim najlepiej robi się macerat olejowy z korzeni żywokostu. Jeśli na to się zdecydujesz, nie dodawaj już glicerydu żywokostowego, tylko zwykłą glicerynę kosmetyczną 99,5%.
Przepis na krem żywokostowy
Krem robię z 2 faz – wodnej – odwar i gliceryt oraz olejowej – macerat nagietkowy, lanolina, masło migdałowe, masło shea. Używam emulgatora – samoemulgującą bazę olejową z pestek moreli, dodatków – kwas hialuronowy, konserwant, alkohol cetylowy. Jeśli lubisz kremy zapachowe, dodaj olejki eteryczne – odpowiednie dla twojej skóry. Ja nie używam olejków eterycznych, stąd w przepisie się nie pojawią.
lanolina – lanolina to tłuszcz, który wyczesuje się z sierści owiec, oczywiście oczyszczony. Lubię jej używać w kremach, gdyż ma właściwości wiążące wodę, świetnie się wchłania, kremy z jej użyciem nie wysychają tak szybko na skórze. Mogą jej używać również osoby o cerze tłustej, trądzikowej. Jest składnikiem maści aptecznych.
masło migdałowe – jedno z delikatniejszych maseł, nie tworzy ziarnistej struktury kremu, co jest charakterystyczne dla masła shea
masło shea nierafinowane – nawilża i natłuszcza skórę, łagodzi podrażnienia.
samoemulgująca baza olejowa z pestek morel – emulgator, czyli coś, co połączy fazę wodną z tłustą. Jest wiele rodzajów emulgatorów, ja wybrałam ten ze względu na wygodę użycia, przyjmuje do 30% tłuszczy, czyli twój krem musi mieć 70% wody. Ten emulgator rozpuszcza się w wodzie, w temperaturze ok. 60 st. C. Przy mieszaniu z fazą olejową wystarczy wstrząsać słoikiem.
kwas hialuronowy 1% – używam mieszaniny kwasu hialuronowego małocząsteczkowego i wielkocząsteczkowego, kwas hialuronowy zwiększa nawilżenie skóry, dodaję go w ilości 10%
alkohol cetylowy – dodaję go pomimo, iż baza już zawiera alkohol cetylowy. W innych recepturach krem się tępił, czyli trudno rozsmarowywał na twarzy, zamiast alkoholu cetylowego możesz spróbować dodać 1-2% wosku pszczelego.
konserwant – jest konieczny, jeśli chcesz, by krem posłużył ci dłużej niż tydzień.
gliceryt żywokostowy – gliceryna sprawia, że skóra jest bardziej nawilżona, ale też ze względu na silne właściwości higroskopijne w okresie grzewczym potrafi wiązać wodę z głębszych warstw skóry. Z tego też względu w kosmetykach dodaje się niewielkie ilości gliceryny – w okresie grzewczym – 5%. Ponieważ krem zostanie zużyty wiosną i latem, ja jej dodam 10%. Glicerynę lub gliceryty zawsze mieszaj z częścią wodną, przed zmieszaniem z olejami. Do celów kosmetycznych używaj gliceryny 99,5%
Inne oleje zimnotłoczone – możesz dodać oleje zimnotłoczone, np z marchwi, z pestek róży, granatu i wiele innych. Takich olejów dodaje się w małych ilościach, już do ostudzonej fazy olejowej, aby nie komplikować przepisu, nie dodaję takich olejów.
Przygotowuję około 100 ml kremu, w okresie wiosennym, gdy nie przebywamy w wysuszonym powietrzu, będzie go można użyć również na noc.
I Faza wodna
70 g odwaru z korzeni żywokostu
10 g bazy samoemulgującej z pestek moreli
łyżka glicerytu żywokostowego
Przelej odwar do czystego słoiczka, włóż do kąpieli wodnej i podgrzej do temperatury 60 st C, wsyp bazę samoemulgującą. Gdy baza się rozpuści, wyciąg słoik z kąpieli wodnej, dodaj łyżkę glicerytu, wymieszaj. Zakręć, odstaw.
II Faza olejowa
19 g nagietkowy macerat olejowy na bazie masła kokosowego
3 g lanoliny
3 g masła shea
5 g oleju migdałowego
1 g alkoholu cetylowego
1-2 g wosku pszczelego – doda gęstości kremowi i lepszego poślizgu
Odmierz potrzebne tłuszcze, umieść je w zlewce lub słoiku, włóż do kąpieli wodnej, by się rozpuściły. Najpierw rozpuść alkohol cetylowy w nagietkowym maceracie olejowym – wymaga wyższej temperatury – 65 st. C, w tym momencie możesz też dodać wosk pszczeli, jeśli się na niego zdecydujesz. Gdy kuleczki alkoholu (płatki wosku) ulegną rozpuszczeniu, wyciąg słoik z kąpieli wodnej i wrzuć pozostałe tłuszcze. Masło shea, lanolina, masło migdałowe tracą swe właściwości przy silnym podgrzewaniu, aby przyspieszyć ten proces, rozdrobnij tłuszcze i mieszaj słoiczkiem. Jeśli bryłki tłuszczy nie będą jeszcze stopione, ponownie włóż słoik do kąpieli wodnej.
III Dodatkowo
10 kropli konserwantu DHA BA
10 kropli wit. E
10 ml kwasu hialuronowego
Masz 2 słoiki – z fazą wodną i z fazą olejową oraz przygotowaną wit. E, kwas hialuronowy oraz konserwant. Obydwie fazy powinny być w podobnej temperaturze. Przy tym rodzaju emulgatora może być różnica między nimi, nie muszą być dokładnie w tej samej temperaturze.
Do słoika z fazą wodną (w fazie wodnej został już rozpuszczony emulgator) wlej połowę zawartości fazy olejowej, zakręć słoik. Wstrząsaj do uzyskania jednolitej emulsji. Odkręć słoik, wlej pozostałą część fazy olejowej, zakręć, mieszaj. Powinieneś uzyskać jednolitą emulsję kremową.
Gdy twój krem ostygnie, i uzyska temperaturę pokojową, odkręć słoik i spieniaczem do mleka wmieszaj wit. E, konserwant, kwas hialuronowy, ewentualnie olejki eteryczne. Dodatki powinny być kilka godzin wcześniej wyciągnięte z lodówki, by temperatura się wyrównała. Nie napowietrzaj kremu.
Odstaw krem w chłodne miejsce, np do lodówki – na 15-20 minut. Po upływie tego czasu wyciągnij krem i ubij ponownie końcówką motylkową lub mocnym spieniaczem do mleka. Przełóż do czystego, wyparzonego pojemniczka.
Uzyskasz krem lekki, wyglądem przypominający emulsję, jeśli wolisz kremy gęstsze, dodaj 2 łyżeczki wosku pszczelego. Na lato stosuję lekkie kremy, są świetne również pod makijaż.
Inne artykuły o żywokoście:
Maść żywokostowa klik
Olej żywokostowy klik
Żegnam się już bardzo wiosennie, grusza zakwita. 🙂 Zbieraj liście na płukanki do włosów. 🙂
Jeśli nie masz czasu, dostępu do ziół lub z innych powodów jest ci wygodniej zakupić gotowy produkt, to zapraszam do mojego sklepu internetowego, możesz w nim kupić niektóre opisywane przeze mnie produkty. Sklep tutaj.
Marika_74
Witam Pani Małgosiu
W związku z tym,że kiedyś kupiłam u Pani maść z żywokostu i pomogła zakupiłam Pani książkę i od niej zaczynam przygodę z robieniem kremów itp.(zakupiłam składniki do kilku przepisów z książki i mam nadzieję,że podołam bo książka jest napisana w przystępny sposób dla laika) Podejrzewam,że będę u Pani częstym gościem pytającym o poradę. I już zaczynam. Czy zamiast maceratu nagietkowego na maśle kokosowym mogę dodać macerat nagietkowy na oliwie z oliwek? Próbuje znaleźć przepis na macerat garbnikowy ale nie mogę go namierzyć.
Pozdrawiam serdecznie
Małgorzata Kaczmarczyk
Tak, oczywiście, można, jeśli masz cerę suchą, przesuszającą się. Jesli masz cerę normalną, tłustą to bardziej będzie wskazany olej kokosowy.
Marika_74
Dziękuję,a może Pani podać miejsce na blogu gdzie jest przepis na macerat garbnikowy. Pozdrawiam serdecznie
Małgorzata Kaczmarczyk
Wydaje mi się że w maści żywoksotowej.
Dami
Witam p.Malgosiu ciesze sie,ze trafilam na pani bloga.Mam pytanie ,zrobilam z zywokostu macerat na bazie alkoholu 40% jak zrobic z tego dobry krem,i drugie pytanie mam z tarty na pulpe zywokost czy moge przechowywac go w zamrazarce.Dziekuje
Małgorzata Kaczmarczyk
W zamrażarce – oczywiście tak, można przechowywać. Macerat na bazie alkoholu nie nadaje się do kremów – jest alkohol, który działa wysuszająco. Do kremów robi się odwar.
Olina
jak użyć korzenia żywokostu wewnętrznie? Można użyć nalewki? Mam nadżerki żołądka i wszędzie czytam że może on pomóc w odbudowie błony sluzowej ale jak go użyć?Nigdzie nie znalazłam receptury
Małgorzata Kaczmarczyk
Użycie wewnętrzne zostało wykluczone ze względu na zawartość alkaloidów pirolizydynowych, które potencjalnie mogą uszkodzić wątrobę. Proszę spróbować leczenia babką szerokolistną, aloesem.
Joasia
Dzen dobry, mam pytanie, co to znaczy baza olejowa z pestek moreli, jako emulgator. Czy to jest too smo co olej migdalowy? Ale jak rozpuszcz sie w wodzie to chyba nie. Jak to zdobyc?
Małgorzata Kaczmarczyk
Samoemulgująca baza z pestek moreli – to jest emulgator do kupienia w Zrób sobie krem. Jednak zamiast niego proszę zakupić MGS, jest lepszy – rozpuszcza się w oleju.
JolaT
Małgorzato czerpię wiedzę od Ciebie. Nie wiem dlaczego mój krem z żywokostu nie jest gładki i lekki, puszysty. Ma konsystencję dobrą lecz z minigrudkami jak smalec :). Gdzie tkwi błąd ? Serdeczności
Małgorzata Kaczmarczyk
Jolu, podaj mi proszę recepturę.
JolaT
Robiłam wg Twojego przepisu lecz bez kwasu hialuronowego i alkoholu cetylowego. Już chyba wiem, użyłam miksera o słabych obrotach. Zrobiłam kolejny i mieszałam blenderem jest ok, ale nie jest puszysty :(. Być może wosk spowodował gęstość
Małgorzata Kaczmarczyk
Alkohol cetylowy też stabilizuje. Sprawdź, jak potem będzie się sprawował, czy nie zacznie się rozdwajać.
Joasia
Dziekuje za odpowiedz. Ja uzywalam tylko wosku, ale sprobuje MSG
Magda
Dzień dobry! Wczoraj jarzębina, a dziś zapytam o odwar żywokostowy. Czy warto robić z suszonego korzenia? Jeśli tak, to czy go obierać? Piszesz, że do maceratu właśnie dobrze użyć suszonego(obierać?). A z jakim olejem najlepiej spróbować?
Ps. Czy wypróbowałaś tinktury do konserwacji?
Ps2. Zastanawiam się nad zrobieniem maceratu z kory dębu. Czy on nadaje się do konserwowania wszystkich mazideł? Ja do tej pory używałam fermentowanej rzodkiewki i mam wrażenie, że działa.
Małgorzata Kaczmarczyk
Pytanie jest pod artykułem o kremie, więc tak, robię często z suszonego. Nie obieram, bo kupuję z sklepie zielarskim – suszony. Nie wiem, jakiej tinktury. Do konserwacji używam najczęściej DHA BA lub FEOG. Macerat z kory dębu nie bd nadawał się do konserwacji kremu, raczej można go dodawać do maceratów olejowych, maści. MaSci przechowywane w lodówce nie psują się, nie trzeba ich dodatkowo konserwować – to z doświadczenia mojego. Fermentowana rzodkiewka jest jak najbardziej dobrym konserwantem, jeśli robisz dla siebie kremy, w przypadku produkcji kremu dla innych, trochę bym się obawiała, jednak ona trzyma świezość krócej niż tradycyjne konserwanty, a nie wiadomo, w jakich warunkach ktoś przechowuje kremy.
Magda
Dziękuję Małgosiu za odpowiedzi! I noworocznie życzę spokoju, radości i dobrego roku. Pytałam o tinkturę propolisową, o której pisała Lola z poprzedniego posta. Jeśli chodzi o korę dębu to nie zaszkodzi zrobić 😀 na Twojej stronie jest przepis na ten macerat, ale jak go klikam to przekierowuje na przepis kremu żywokostowego. Jak zrobić ten macerat? Zalać etanolem 40% i zostawić na 2 tygodnie? Właśnie zabieram się do macerowania nagietka i żywokostu, zrobię też jarzębinę (suszoną niestety, ale nie mam cierpliwości czekać na świeżą tak jestem strasznie ciekawa) w glicerynie i kwasie mlekowym, tak na jedną porcję kremu na razie. Bardzo chcę mieć krem jarzębinowy:) i jeszcze jedno: czy macerat żywokostowy(wiem już, lepiej w wodzie lub glicerynie!) zrobić tak jak nagietkowy metodą na ciepło?ps. Znalazłam Twoją książkę w księgarni internetowej!
Małgorzata Kaczmarczyk
Tak, zalać alko 40% w stosunku 1:3 i po 2 tygodniach przecedzić. Jeśli robisz gliceryt jarzębinowy na suszonej to zalej ją gliceryną połączoną z wodą (destylowaną) w stosunku 1:1 – ułatwi to ekstrakcję z suszu. Potem możesz dodać do kremu 10% tego ekstraktu. Macerat żywokostowy robię tak i tak – w zależności od tego, jak mi się spieszy, obydwa są skuteczne. Na ciepło robię przez 3 dni – zazwyczaj maceruję w temp 50 st. C – po 2-3 godziny, co pół godziny wstrząsam. Jeśli możesz, to zakup książkę, jest tam wiele odpowiedzi na twoje pytania, poczujesz się pewniej. 🙂
Jolanta
Kto pomoze. Cale srodstopie mam w mniejszych i wiekszych cystach (MR). Gdzies, kiedys czytalam, ze zywokost rozdrobniony i gotowany w mleku przykladac do stopy. Kto zna dokladna recepture? Prosze o pomoc.
Małgorzata Kaczmarczyk
Możesz obkładać samym rozdrobnionym zywokostem, zawijać w gazę i trzymać przez dzień, potem powtórzyć na noc. Nie wiem jednak, czy na cysty to pomoże. Warto spróbować. Oklady ze świeżego korzenia będą zawsze lepsze niż oklady mlekiem, w którym gotował się żywokost.
Lola
dzięki za fajne przepisy! przekonałaś mnie do poszukania żywokostu kolejnej wiosny!
w ramach odwdzięczenia – zamiast konserwantów do kremów „na teraz” (tzn. trwałość do 2 miesięcy) można stosować tinktury, np. propolisową. Sprawdzone i działa. Pozdrawiam!
Małgorzata Kaczmarczyk
Ja również dziękuję, tinkturę dajesz w ilości 1%?
Ala
Chciałam zrobić prosty krem do twarzy dla atopowego dziecka. Mam różne masła, mam macerat olejowy z żywokostu, jak się do tego zabrać?
Małgorzata Kaczmarczyk
Można spróbować samym olejem żywokostowym smarować buzię albo połączyć z masłem shea. Masło shea stop w kąpieli wodnej, dodaj olej żywokostowy, wymieszaj , odstaw w chłodne miejsce. Możesz ubić motylkiem do ubijania piany. Jednak sam olej żywokostowy i masło shea – to wydaje mi się – zbyt mało, by pomogły skórze atopowej. Spójrz do artykuł – Maść na AZS – znajdziesz tam inne propozycje ziołowe dla takiej skóry i sposób wykonania maści.
anka
próbuję zrobić krez z kwiatów czarnego bzu ( zrobiłam macerat) napisałaś że krem z przepisu na żywokost, w fazie wodnej jest 70 g odwaru z korzeni żywokostu nie mam go można coś innego dodać? pozdrawiam
Małgorzata Kaczmarczyk
Tak, oczywiście, że można dodaj napar z kwiatów czarnego bzu.
Ewa Wiesława
Dziękuję za przepis i przede wszystkim za bloga! 🙂
Czy że świeżej dąbrówki (tez do kremu) lepiej zrobić gliceryd niż macerować w oliwie?
Małgorzata Kaczmarczyk
Świeżą dąbrówkę można macerować i w wodzie (czyli może być gliceryd, może być napar) i w oleju. Do kremu – jeśli chcesz wykorzystać głównie dąbrówkę – wykorzystaj więc napar, gliceryd i olej. Każdy nośnik wyciągnie coś innego, by razem przeciwdziałać problemom skórnym. Możesz po prostu ukręcić krem/maść w moździerzu rozcierając pokrojone ziele dąbrówki z dodatkiem gliceryny (5-10% gliceryny z całej zawartości kremu), roztartą masę dąbrówkową, z której wydzieli się w trakcie ucierania sok, podlej olejem, dalej ucieraj. Przefiltruj i połącz z wybranym masłem shea, czy kokosowym – najlepiej mieszanką maseł. 🙂 Powodzenia. 🙂